17 stycznia to święto państwowe w USA, znane jako „Martin Luther King Jr. Day”. W tym roku było okazją do żądań zmian prawa wyborczego forsowanego przez Demokratów i prezydenta Joe Bidena. „Reforma” ma ułatwić głosowanie ludności „kolorowej”, a zarazem wzmocnić szanse lewicy.
Z okazji tego „święta” w poniedziałek odbyły się w Waszyngtonie demonstracje domagające się, by Kongres uchwalił reformę praw wyborczych. Udział w protestach wzięli m.in. członkowie rodziny Martina Luthera Kinga Jr.
Syn zabitego pastora Martin Luther King III przemawiał na wiecu, twierdząc, że wiele stanów ma prawo, które utrudnia głosowanie. W kontekście dziwnego przebiegu ostatnich wyborów prezydenckich, chodzi tu jednak o usankcjonowanie „sukcesów” Demokratów.
Uczestnicy poniedziałkowego marszu w stolicy USA powtarzali słynne żądania Martina Luthera Kinga sprzed 60 lat, skandując: „Czego chcemy? Prawa do głosowania! Kiedy tego chcemy? Teraz!”.
Wśród mówców była m.in. lewacka przewodnicząca Izby Reprezentantów, demokratka Nancy Pelosi, która wystąpiła razem z 13-letnią wnuczką Martina Luthera Kinga.
Protest był wsparciem dla obecnie rozpatrywanej przez Senat ustawy. W Izbę Reprezentantów projekt przeszedł. W Senacie trwa opór. Joe Biden musi tu m.in. negocjować z dwoma senatorami z własnej Partii Demokratycznej.
Prezydent twierdzi, że projekt ustawy jest „kluczem do ochrony amerykańskiej demokracji przed próbami wykluczenia mniejszości”.
Z okazji „święta” Biden i wiceprezydent Harris odwiedzili kryptę w Atlancie, w której pochowani są zabity w 1968 roku Martin Luther King oraz jego żona Coretta Scott King.
Biden will spend Martin Luther King Jr. Day in Wilmington, Delaware as he believes that "even Dr. King’s assassination did not have the worldwide impact that George Floyd’s death did”…🤪😜🤣 pic.twitter.com/H0GXzOpWft
— YD11 (@yo1186581820) January 18, 2022