Głośny atak na punkt szczepień, którego… nie było

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA
Czego się nie robi dla 5 minut w mediach? Okazuje się, że mężczyzna, który twierdził, że został napadnięty 7 stycznia przy wychodzeniu z Centrum Szczepień w Munster w Alzacji konfabulował.

Był rzeczywiście poraniony i dostał nawet trzy dni lekarskiego zwolnienia z pracy. W śledztwie ustalono jednak, że żadnego napadu nie było. Rany zadał sobie sam i 19 stycznia przyznał się do kłamstwa.

Rany miał sobie zadać sam nożem i strzykawką, a całą historię napadu wymyślił. To pracownik centrum szczepień w Munster (departament Górnego Renu). Wcześniej twierdził, że został napadnięty przez trzy osoby 7 stycznia, kiedy opuszczał placówkę.

REKLAMA

Jego narracja wzbudziła wątpliwości i kiedy przesłuchano go ponownie w ostatnią środę, przyznał, że skłamał. Swoje zachowanie tłumaczył… „złym samopoczuciem”. Media miały za to przez kilka dni używanie na rzekomych „antyszczepionkowcach”…

Mężczyzna ma zostać poddany badaniom psychiatrycznym. Teoretycznie grozi mu do sześciu miesięcy więzienia i do 7500 euro grzywny. Może jednak przyjmą go za to do jakiejś szkoły aktorskiej?

Źródło: CNews/ Le Parisien

REKLAMA