Omikron, wariant SARS-CoV-2, przyczynił się w Chile – jednym z krajów świata najbardziej zaszprycowanych przeciwko koronawirusowi – do rekordowego wzrostu liczby zachorowań: w czwartek wykryto tam 12 500 nowych przypadków.
W ubiegły czwartek w Chile zanotowano o 5 209 mniej zakażeń niż obecnie.
Stosunkowo najliczniejsze infekcje były w stolicy kraju w Santiago de Chile i okręgu stołecznym, gdzie mieszka 8 z 19 milionów Chilijczyków.
Do początku stycznia w 19-milionowym kraju Ameryki Południowej, który jako pierwszy w regionie rozpoczął masowe, dobrowolne szprycowanie przeciwko Covid-19, zaledwie nieco ponad półtora miliona mieszkańców nie otrzymało jeszcze trzeciej dawki szprycy.
Według czwartkowego komunikatu chilijskiego Ministerstwa Zdrowia w skali całego kraju odnotowano w porównaniu z poprzednim tygodniem wzrost zachorowań na Covid-19 o 102 procent. Porównując to z sytuacją sprzed dwóch tygodni, dzienna liczba nowych przypadków koronawirusa wzrosła w czwartek w Chile o 354 procent.
Obłożenie łóżek szpitalnych na oddziałach intensywnej terapii pozostaje jednak w Chile bardzo niskie: to zaledwie 422 chorych.
W ciągu minionej doby Covid-19 spowodował śmierć 25 chorych.
Łączna liczba śmiertelnych ofiar mniemanej pandemii w Chile to do czwartku 39 456 osób.
Mimo „eksplozji nowych zachorowań”, jak to określa chilijskie ministerstwo zdrowia, nie planuje ono wprowadzenia lockdownów, lecz jedynie dalsze ograniczenia dopuszczalnej liczebności spotkań w miejscach publicznych w regionach kraju najbardziej dotkniętych nową fala pandemii.
Chile wyraźnie wyróżnia się w Ameryce Południowej i na świecie dzięki przeprowadzeniu jednej z najbardziej skutecznych kampanii szczepień przeciw COVID-19:
- dwiema dawkami zaszprycowano ponad 92 procent ludności;
- trzecią otrzymało ponad 11,8 miliona mieszkańców kraju.