Sprzed amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku usunięto pomnik prezydenta Teodora Roosevelta. Powodem było to, że biały „Teddy” siedział na koniu, którego prowadzili na pieszo, trzymając konia za uzdę, Murzyn i Indianin.
Kiedyś pomnik był symbolem „inkluzywności” ludności kolorowej, dzisiaj już jest symbolem… rasizmu. „Postęp” zrobił swoje, a prześwietlanie całej historii w oderwaniu od jej kontekstu i wyłącznie w aspekcie Black Lives Matter, skutkuje kolejnym idiotyzmem.
Szaleństwo BLM rozlewa się po całym świecie. Pomnik z jadącym na koniu prezydentem i idącymi pieszo reprezentantami ludności kolorowej uznano za propagowanie „uległości” tej pary przewodników wobec białego człowieka i uznano scenę za symbol rasizmu i kolonializmu.
W rzeczywistości pomnik miał uczcić Theodore’a Roosevelta jako przyrodnika i autora prac dotyczących historii naturalnej. Na stronie internetowej muzeum przyznano jednak, że statua „komunikuje hierarchię ras”, z którą placówka od dawna się nie zgadza.
Ojciec Roosevelta był jednym z założycieli muzeum w Nowym Jorku. Posąg prezydenta na koniu powstał w roku 1925 roku. Jest to projekt Jamesa Earle Frasera. Od 1940 roku stoi na schodach przed muzeum.
W czerwcu 2020 r. muzeum ogłosiło, że ma zgodę miasta Nowego Jorku i potomka prezydenta Roosevelta na usunięcie pomnika. Teraz „Teddyego” wysiudano.
To kolejna ofiara debaty zainicjowanej przez ruch BLM i coraz większej uległości społecznej wobec szaleństw lewicy. Prezydentowi nie pomogła ani przynależność do masonerii, ani Nagroda Nobla z 1906 roku. Pomnikowi nie pomogło nawet to, że występował w filmach („Noc w muzeum”).
Źródło: The Washington Post / NCzas