Problemy z Pegasusem w… Izraelu

Telefon komórkowy Foto: Pixabay
Telefon komórkowy Foto: Pixabay
REKLAMA
Oprogramowanie szpiegujące Pegasus zostało wyprodukowane przez izraelską firmę NSO oprogramowanie to służyło do szpiegowania kilku postaci politycznych, dziennikarzy lub aktywistów. Na liście potencjalnych celów mieli być m.in. Emmanuel Macron, Charles Michel, a nawet… Krzysztof Brejza.

Kilka krajów, jak Maroko, zaprzeczyło używaniu programu. Inne, jak Polska, przyznały się do zakupu. Z systemu korzystała też izraelska policja i nie byłoby w tym nic nagannego, gdyby robili to zgodnie z prawem.

W Jerozolimie mieli jednak używać Pegasusa do szpiegowania przeciwników politycznych i byłych członków rządu i to bez uzyskania pozwolenia sądowego.

REKLAMA

O sprawie informował izraelski Calcalis. Izraelska policja zaprzeczała oskarżeniom, ale z kolei dziennik „Haaretz” donosi o powiązaniach grupy NSO z izraelską policją i służbami specjalnymi. Twierdzi, że dotarł do faktury opiewającej na 2,7 mln szekli za podstawową wersję tego programu.

Miał być zakupiony w 2013 roku i używany od roku 2015. Miano podsłuchiwać i szpiegować byłych członków rządu, organizatorów demonstracji politycznych przeciw byłemu premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, a nawet burmistrzom.

W samym Izraelu sprawa Pegasusa jest dość delikatna z tego powodu, że grupa NSO zapewniała, że jej wyrób nie będzie służyć do operacji na izraelskich i amerykańskich numerach telefonicznych.

Brytyjski „Guardian” podpowiada jednak, że mogło tu chodzić o sprytny wybieg. Ograniczenie dotyczące izraelskich numerów miało być stosowane tylko wtedy, gdy było… sprzedawane do innego kraju. Kiedy szpiegowali „swoi” swoich, było to dopuszczalne.

Są i kolejne niuanse sprawy. W Izraelu dopuszcza się podsłuchy bez zezwolenia sądu, ale może to robić tylko wywiad i tylko w sprawie dotyczącej walki z terroryzmem. Tutaj robiła to policja.

Minister Bezpieczeństwa Publicznego obiecuje przeprowadzenie kontroli. Grupa NSO, która produkuje i sprzedaje oprogramowanie Pegasus, umywa ręce i broni się tym, że nie bierze odpowiedzialności za to, co klienci robią z dostarczonymi im narzędziami.

Źródło: RTBF/ Guardian

REKLAMA