Uniwersytet ostrzega studentów przed czytaniem tej książki

1984, płonąc książki Źródło: Pixabay, collage
1984, płonąc książki Źródło: Pixabay, collage
REKLAMA
Pracownicy brytyjskiego Uniwersytetu Northampton wydali ostrzeżenie dla swoich studentów przed czytaniem powieści „Rok 1984” George’a Orwella. Obawiają się, że treść książki może być dla młodych ludzi „szokująca i obraźliwa”.

„Rok 1984” to dystopia, której akcja osadzona została w Londynie, który jest stolicą Oceanii – państwa urządzonego według zasad totalitarnego „angsocu” – ideologii przypominającej komunizm i nazizm.

Choć książka posiada zwartą fabułę i opisuje losy Winstona Smitha, członka Zewnętrznej Partii i pracownika Ministerstwa Prawdy, do którego zaczyna docierać prawda o otaczającym go świecie, to głównie jest ona traktowana jako jedne z najdoskonalszych dzieł opisujących techniki cenzury i propagandy.

REKLAMA

Władze Oceanii opierają swoje rządy na kilku głównych zasadach:

  1. Cenzurze – rząd każe usuwać nie tylko książki i artykuły, ale również słowa, których używania się zabrania. Jeden z urzędników występujących w książce jest wręcz dumny, że nowy angielski będzie miał mniej słów. Trudno nie widzieć tu analogii do tego, co obecnie dzieje się na świecie, a szczególnie w jego anglojęzycznej części. Dziś, tak jak w książce z 1949 roku, zabrania się używania różnych słów, które są niepoprawne politycznie. Przykładem może być zastąpienie słów „mama” i „tata”, słowami rodzic 1 i rodzic 2. W książce występuje nawet pojęcie „myślozbrodni”, czyli zbrodni myślenia nie zgodnie z obowiązującą linią – do tego też już nam nie daleko.
  2. Nowomowie – w Oceanii tworzy się nowe słowa, które mają lepiej opisywać rzeczywistość kreowaną przez totalitarne władze. Dziś w realnym świecie również się to dzieje – powstają całe słowniki wyrazów „niebinarnych”, które nie ewoluowały w mowie naturalnie, tylko są wprowadzane sztucznie.
  3. Segregacji – prole, czyli robotnicy będący „podludźmi”, są separowani od reszty społeczeństwa. Stanowią 85 proc. mieszkańców Oceanii, a jednak nieliczne elity sprawują nad nimi władze. Przykładów segregacji w najnowszej historii ludzkości również mamy co niemiara.
  4. Zakazie religii – elitom Oceanii nie wolno wyznawać religii. Wiara jest zarezerwowana dla niższych warstw społecznych – proli. Dziś również lansuje się przekonanie, że religia jest czymś, co nie przystoi elitom.
  5. Wymazywaniu historii – władze Oceanii zabraniają mówienia o pewnych wydarzeniach historycznych i udają, że nigdy nie miały one miejsca. Fakty są przeinaczane, albo zupełnie wymazywane. Dziś świat działa podobnie – ludobójstwa nie są ludobójstwami, jeśli dokonała ich właściwa strona. Pomniki bohaterów się obala, a ich samych się oczernia. Historia jest projektowana pod konkretne cele ideologiczne. Do tego dochodzi „cancel culture”, która zdaje się być żywcem zaczerpnięta z dzieła Orwella.
  6. Inwigilacji – obywatele Oceanii mają w domach kamery. Władza musi wiedzieć o czym i z kim rozmawiają – są monitorowani 24 godziny na dobę przez „Wielkiego Brata”. To kolejne proroctwo, które już częściowo się spełniło. Miasta są dziś pełne kamer, władze posiadają programy (jak np. Pegasus) pozwalające na podsłuchiwanie obywateli. Coś w rodzaju podsłuchu prowadzą również wielkie korporacje, a ludzie bezmyślnie zgadzają się na to akceptując regulaminy różnych portali.

No więc książka, która pokazuje właśnie takie mechanizmy, które w opinii autora pozwalają władzy całkowicie zawładnąć umysłami obywateli – jest według władz uniwersyteckich na tyle niebezpieczna, że trzeba ostrzegać przed nią studentów.

– Istnieje pewna ironia, że uczniowie otrzymują teraz ostrzeżenia przed przeczytaniem „1984”. Nasze kampusy uniwersyteckie szybko stają się dystopijnymi strefami Wielkiego Brata, w których praktykuje się nowomowę, aby zmniejszyć zakres myśli intelektualnej i anulować mówców, którzy się temu sprzeciwiają – stwierdził poseł torysów Andrew Bridgen.

– Zbyt wielu z nas – i nigdzie nie jest to bardziej oczywiste niż na naszych uniwersytetach – dobrowolnie zrezygnowało z naszych praw, aby zamiast tego dostosować się do homogenizowanego społeczeństwa rządzonego przez liberalną elitę „chroniącą” nas przed ideami, które ich zdaniem są zbyt skrajne dla naszej wrażliwości – dodał.

W Polsce już kiedyś „Rok 1984” był zakazany. Było to w okresie PRL-u, kiedy władza stosowała m.in. cenzurę podobną do opisywanej w powieści.

Źródło: Daily Mail, NCzas

REKLAMA