Dyplomatyczny język kpin po spotkaniu w formacie „normandzkim”

Flaga Francji.
Flaga Francji - zdj. ilustracyjne. (Fot. Unsplash)
REKLAMA
W środę 26 stycznia odbywały się w Paryżu rozmowy w tzw. „formacie normandzkim” w sprawie Ukrainy. Spotkanie trwało prawie dziewięć godzin, a kończyło się po zmroku. Według Pałacu Elizejskiego spotkanie było „intensywne”, ale nic nie dało. Pozytywną informacją jest tylko zapowiedź kontynuacji dialogu.

„Le Figaro” stwierdza, że „Rosjanie odmawiali nawet najmniejszych ustępstw”. Jednak Pałac Elizejski stwierdził, że Rosjanie wysłali… „dobry sygnał”. „Ciekawe dla kogo” – chciałoby się dopowiedzieć.

Rozmowy w formacie normandzkim na temat uregulowania konfliktu na wschodzie Ukrainy odbywały się z udziałem doradców politycznych prezydentów Francji, Ukrainy i Rosji oraz kanclerza Niemiec. Rozmowy te będą kontynuowane w Berlinie za dwa tygodnie.

REKLAMA

Pałac Elizejski potwierdził, że porozumienia mińskie dotyczące Donbasu pozostają w mocy, a samo „zawieszenie broni nie podlega negocjacjom i ma być utrzymane niezależnie od innych ustaleń”.

Szef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Andrij Jermak, mówił, że „utrzymanie zawieszenia broni jest bardzo ważne”, ale „priorytetem jest deeskalacja, również wokół granic Ukrainy”.

Rosyjski doradca Putina, nomen omen noszący nazwisko Kozak, poinformował, że oczekuje, iż Ukraina nie będzie zezwalać na międzynarodowe ćwiczenia wojskowe na swoim terytorium, a ukraińskie prawo w tej materii powinno zostać zmodyfikowane. Rosja widzi deeskalację w rozbrojeniu Ukrainy.

Gdyby nie groźba wojny, rozmowy można by uznać za śmieszne. Paryż, czy Berlin zapewne nie zdają sobie sprawy z bezczelności Moskwy, która jak zechce znaleźć powód do agresji to znajdzie i gotowa np. oświadczyć, że „broni Murmańska przed banderowcami”…

Podsumowując środowe spotkanie w Paryżu Kozak stwierdził, że „postęp w rozmowach jest zerowy”, ale ma nadzieje na więcej w Berlinie. Jego zdaniem, sytuacja w separatystycznych regionach Ukrainy i napięcia na granicy, gdzie Rosja rozmieściła wojska to dwie różne kwestie.

Tymczasem równie mało poważnie jak dyplomacja, wygląda „wzmacnianie” sił NATO w tym obszarze i nie chodzi tylko i kilka tysięcy niemieckich hełmów wysyłanych na Ukrainę. „Posiłki” wysłane do południowo-wschodniej Europy mają wzmocnić „odstraszanie i obronę NATO”.

Realnie, Dania zaplanowała wysłanie fregaty na Bałtyk, a także czterech myśliwców F-16 na terytorium Litwy. Hiszpania ma z kolei wysłać kilka okrętów, „które dołączą do sił morskich NATO” i może wysłać myśliwce do Bułgarii. Holandia wyśle ​​tam od kwietnia… dwa myśliwce F-35. Amerykanie przygotowali 8 tys. żołnierzy…

Źródło: AFP/ PAP/ Le Figaro

REKLAMA