
Nowy trener piłkarskiej reprezentacji Czesław Michniewicz zapewnił, że nigdy nie miał postawionych zarzutów ani nie był świadkiem koronnym w procesie związanym z korupcją w polskim futbolu. Prezes PZPN Cezary Kulesza dodał: „Skupmy się na barażach o mundial”.
Od kilku dni, gdy zaczęły ukazywać się informacje na temat możliwego objęcia przez Michniewicza funkcji selekcjonera, część mediów poruszała kwestie etyczne, przypominając jego kontakty telefoniczne (słynne już 711 połączeń) ze skazanym za korupcję w polskim futbolu Ryszardem F. „Fryzjerem”. Pytania o sprawę padły także podczas konferencji prasowej.
– Jako człowiek, który przez 40 lat obserwuje piłkę nożną, ja chciałbym, panie trenerze, żeby pan powiedział o czasach, o których wszyscy mówią. Nie udawajmy, że tych czasów nie było, a mianowicie mówię o aferze korupcyjnej. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie zostały przedstawione żadne zarzuty w stosunku do pana. Myślę, że większość ludzi zna te rozmowy, które pan prowadził we Wrocławiu – mówił dziennikarz Polskiego Radia Andrzej Janisz.
– Natomiast zostaje pan szefem najważniejszej reprezentacji w tym kraju, w najważniejszym sporcie tego kraju i w związku z tym, ja chciałbym usłyszeć od pana coś w rodzaju oświadczenia, odcięcia się absolutnie od tego, żeby nikt z nas nie miał żadnych wątpliwości, dlatego że wiemy, co mówi się w środowisku piłkarskim, wiemy jaka jest opinia wyrażana na forach internetowych – dodał.
– Powiem tak: interesuje mnie przede wszystkim akcja Rosja, ale też interesuje mnie to, co się dzieje wokół mojej osoby. Jestem człowiekiem, też czytam, słucham, słucha moja rodzina, słuchają moi znajomi – odparł Michniewicz.
– Ja chcę z całą stanowczością podkreślić to, co powiedział trener Boniek, zatrudniając mnie w 2017 roku w lipcu przy okazji podobnej konferencji: nic złego nie zrobiłem, nie mam żadnego zarzutu, nie byłem wbrew temu, co niektórzy opowiadają, świadkiem koronnym i mam wszystkie prawa – tak jak każdy z nas z tutaj siedzących – do tego, żeby pracować i nie ma żadnych przeciwwskazań, żebym prowadził reprezentację Polski – i to dzisiaj czynię – oświadczył nowy selekcjoner polskiej reprezentacji.
Następne pytanie zadał Szymon Jadczak. – 22 maja 2004 roku odbył się mecz sprzedany, w którym pan prowadził Lecha, to był mecz ze Świtem. Pan przez kilka dni poprzedzających ten mecz odbył dokładnie co najmniej 8 rozmów, które trwały 26,5 minuty z „Fryzjerem”, czyli szefem mafii piłkarskiej. Dwie z tych rozmów pan sam inicjował. Z akt sądowych wynika, że pan wiedział, że ten mecz jest sprzedany. Chciałem zapytać, jak to jest prowadzić drużynę w sprzedanym meczu, jak to jest uczestniczyć w takim procederze korupcyjnym i czy te doświadczenia w jakiś sposób może się przydadzą panu w kadrze – ironizował dziennikarz.
– Proszę pana, pana wypowiedź nadaje się do prokuratury i to troszeczkę od drugiej strony niż pan myśli – odparł Michniewicz. – To nie ja powinienem być tu oskarżony, tylko pan. Pan insynuuje, że uczestniczyłem w dwóch sprzedanych meczach, co jest totalną bzdurą, nikt tego nie potwierdził, nikt tego nie napisał. Pan sugeruje, że wiedziałem o meczu sprzedanym ze Świtem (…) prokuratura postawiła zarzuty moim byłym piłkarzom, gdzie nie mają żadnego zarzutu i nigdzie nie jest powiedziane, napisane, że ja wiedziałem o czymkolwiek, że coś się złego działo – dodał.
– Zarzut, że wystawiłem słabszy skład na ten mecz, który prowadził śp. Janusz Wójcik, mecz odbył się między dwoma meczami finałowymi z Legią Warszawa. Pierwszy mecz wygraliśmy z Legią Warszawa 2:0 w 2004 roku na początku maja i po tym meczu – kartki się wtedy jeszcze sumowały – Piotrek Świerczewski nie mógł zagrać w następnym meczu, bo dostał kartkę. Maciek Scherfchen miał złamaną rękę – nie mógł zagrać – i Grzelak miał kontuzję, bo miał rozcięte kolano. Trzech zawodników, których nie mogło zagrać. Madej ok. 44 minuty zszedł, musieliśmy go zmienić – wyjaśnił.
– I ci zawodnicy nie mogli zagrać. Zarzut, że wystawiłem rezerwowy skład – do tego nie zagrał Michał Goliński, który miał trzy żółte kartki i następna eliminowała go w kolejnym meczu z Legią rewanżowym na Łazienkowskiej – podkreślił trener. – To jest ten bzdurny zarzut, wokół którego wszyscy budują narracje – wskazał.
Jak podkreślił Michniewicz, sytuacja miała miejsce 18 lat temu. Dodał też, że z „Fryzjerem” pracował przez 7 lat w Amice Wronki. – To był mój bezpośrednio przełożony, był jednym z wiceprezesów, m.in. współpracował z dzisiejszym właścicielem Lecha Poznań Jackiem Rutkowskim i z wieloma innymi osobami, które uczestniczą dalej w polskiej piłce – skwitował.
Selekcjonera bronił także prezes PZPN.
– Gdyby był wyrok, to pan Michniewicz by z nami tutaj nie siedział. Mówienie o mafii jest obraźliwe. Mamy misję „Rosja” i skupmy się na tym. A my dzisiaj kopiemy się po kostkach, grillujemy tego trenera w mediach, urządzamy wojenki. Mnie interesuje aspekt sportowy, a nie prokuratorski. Pan Czesław nie był nawet osobą oskarżoną. Jest osobą niewinną – to mi wystarczy – podkreślił Kulesza.
Michniewicz, który zastąpił Portugalczyka Paulo Sousę, w roli selekcjonera zadebiutuje 24 marca w Moskwie w półfinałowym meczu barażowym z Rosją o awans do mistrzostw świata. Jeżeli Polacy zwyciężą, zmierzą się w finale 29 marca w Chorzowie z lepszym z pary Szwecja – Czechy.
Źródła: PAP/NCzas/YouTube