„Lex konfident” dotknie także potrójnie zaszczepionych. Piecha tłumaczy: to „miękki” przymus

Bolesław Piecha Źródło: PAP/Andrzej Grygiel
Bolesław Piecha Źródło: PAP/Andrzej Grygiel
REKLAMA
Bolesław Piecha z Prawa i Sprawiedliwości był gościem Roberta Mazurka w Rozmowie RMF FM. Polityk mówił o najnowszej odsłonie ustawy segregacyjnej, które nazywana jest „Lex konfident”.

– Generalnie ustawa zakłada możliwość powszechnego testowania, w zasadzie taki miękki przymus tego testowania – stwierdził Bolesław Piecha w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM.

– Ta ustawa zakłada po prostu to, że możemy się przetestować, a pracodawca może, nie musi, sprawdzić czy jesteśmy zatestowani. Jeżeli sprawdzi, że mamy certyfikat przetestowania, wprowadza go w określone grupy – mówił dalej.

REKLAMA

Piecha ujawnił, że testowani będą nawet pracownicy, którzy przyjęli trzy dawki szczepionki na covid.

– Tak, będą podlegali rygorowi testowania [osoby zaszczepione trzema dawkami]. Musimy wiedzieć jedną rzecz. Szczepienia znakomicie chronią nas przed ciężkością przechorowania czy wreszcie tragicznymi skutkami, czyli śmiercią. Nie chronią nas przed zakażeniem, ponieważ wariant tej pierwszej odmiany, Alfa, koronawirusa był zupełnie inny – stwierdził pisowski polityk.

Piecha stwierdził także, że ustawa „musi być przegłosowania na najbliższym posiedzeniu Sejmu, niezwłocznie przekazana do Senatu, niezwłocznie podpisana przez prezydenta”.

– Przy czym cały czas muszą trwać prace przygotowawcze po to, żeby zmierzyć się z dużą, bardzo dużą liczbą testów –
dodał.

Redaktor Mazurek zapytał pisowskiego polityka o najbardziej kontrowersyjną część ustawy, która zdaje się zachęcać do donoszenia na kolegów z pracy.

– Nic takiego nie jest w ustawie zapisane. Pracownik będzie mógł złożyć wniosek o to, że zaraził się w zakładzie pracy. Pracodawca będzie musiał sprawdzić, czy w swojej grupie pracowników ma osoby niezaszczepione. Jeśli ma osoby niezaszczepione, a wniosek spełnia pewne kryteria prawdopodobieństwa, czyli, że mógł się zakazić tylko i wyłącznie w zakładzie pracy, [pracodawca – przyp. red.] będzie odpowiedzialny i będzie musiał wypłacić odszkodowanie. Tylko to odszkodowanie jest niebagatelną kwotą, bo 15 tys. zł. Będzie musiał uprawdopodobnić [pracownik – przyp. red.], że zakaził się w pracy. Jeżeli w tym zakładzie pracy wszyscy są przetestowani, to nie ma możliwości złożenia wniosku, co nie znaczy, że on się wcale nie zarazi, bo wirus jest powszechny. Jest w komunikacji miejskiej i sklepie – twierdzi pisowiec.

Źródło: RMF FM

REKLAMA