Żyjemy w cyrku. Olimpijka Maliszewska o covidowym dramacie i wywózce na izolację. „Jestem okazem zdrowia. Czuję się, jakby ktoś mnie oszukał” [VIDEO]

Natalia Maliszewska o covidowym cyrku.
Natalia Maliszewska o covidowym cyrku. (Fot. TVP Sport/screen)
REKLAMA
Jedna z niewielu polskich kandydatek do medalu podczas zimowych Igrzysk Olimpijskich może wcale nie wystartować. Natalia Maliszewska uzyskała pozytywny wynik testu na koronawirusa. W szczerej rozmowie opowiada o swoim dramacie. Coraz więcej ludzi dostrzega, że żyjemy w covidowym cyrku.

Maliszewska, jedna z faworytek do medalu w short tracku na 500 metrów, walczy z czasem, by móc w ogóle wystąpić w zawodach.

Polka jest zaszczepiona, przed wylotem do Pekinu uzyskała wymagane negatywne testy na koronawirusa, a na miejscu, po kolejnych testach, okazało się, że jest jednak „pozytywna”.

REKLAMA

„Jestem okazem zdrowia”

Maliszewska nie gryzie się w język i w rozmowie z TVP Sport mówi wprost, że czuje się oszukana.

Nie jest to łatwa sytuacja. Jestem w kompletnie innym miejscu niż planowałam być przez najbliższe trzy tygodnie. Czuję się trochę dziwnie, jak alien czy odrzutek, bo jestem w kompletnie nieznanym mi miejscu – relacjonuje z izolacji Maliszewska.

Jeśli chodzi o stan zdrowia czuję się dobrze. Jestem zdrowa, tylko test mi wyszedł pozytywny. Gdyby ktoś kilka dni temu powiedział mi, że tak się stanie, bym się tylko zaśmiała. Jestem okazem zdrowia, nie mam gorączki, na treningach jeździłam normalnie, nie jestem osłabiona, nie miałam w ogóle podejrzeń, że coś takiego mogłoby mi się wydarzyć. […] Jest mi ciężko w to uwierzyć. Czuję się jakby ktoś mnie oszukał – kontynuuje Polka.

Wywóz na izolację

Maliszewska została wywieziona na izolację karetką. – Otworzyli mi drzwi od ambulansu, a torbę musiałam sobie sama wrzucić na zamontowane łóżko – relacjonuje wywózkę.

To było straszne przeżycie. Jechaliśmy na sygnale, na czerwonych światłach, tak jakby wieźli osobę z wypadku. Przypominam, że sama sobie wsiadłam do ambulansu i sama z niego wysiadłam. Później zostałam zaprowadzona do swojego pokoju. Po drodze mogłam pomachać znajdującej się na końcu korytarza Natalii Czerwonce, która też jest na izolacji – opowiada z ironią w głosie Maliszewska.

Dosłownie mnie tutaj „mrożą” – śmieje się Maliszewska. – Wszędzie wietrzą, jest cholernie zimno, mam grzejniki odkręcone na maksa. Mam nadzieję, że pierwsza noc tutaj będzie spokojna – mówi.

Co dalej?

Procedury sanitarne są następujące: z izolacji można być zwolnionym po dwóch z rzędu negatywnych wynikach testu na koronawirusa. Te są wykonywane raz na dobę. Maliszewska miała wystartować w kwalifikacjach short tracku 5 lutego.

Jeśli uda jej się uzyskać dwa negatywne wyniki, to cały proces przygotowań i tak zostanie mocno zaburzony. W czasie izolacji nie może oczywiście trenować na lodowisku.

Polska musi radzić sobie w warunkach pokojowych. – Mam pas do ćwiczeń, więc jak znajdę jakąś klamkę, będę mogła porobić przysiady, poimitować łyżwy. Nic nie zastąpi mi jazdy, ale to jedyne co mi zostało. No i trening mentalny. To też będzie ważne w najbliższych dniach – relacjonuje.

Dostałam informację, że mój wynik (testu – red.) wynosi teraz 26 „oczek”, a od 35 „oczek” będę traktowana jako osoba „bliska zarażonej”, co oznacza, że będę mogła wrócić do wioski olimpijskiej, trenować i startować. Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiała procedura. Dlaczego to w ogóle jest właśnie w taki sposób brane pod uwagę? Dobra wiadomość jest taka, że w ciągu jednej doby przeskoczyłam o 10 „oczek” – mówi Maliszewska.

Coraz więcej wskazuje, że o wyniku zmagań na olimpijskich arenach nie będą decydować umiejętności, a szczęście przy wykonywaniu testów na koronawirusa.

IO 2022. Sportowcy mogą być testowani z… odbytu. Śledzenie na każdym kroku [VIDEO/FOTO]

 

REKLAMA