
Yannick Noah pozostaje ostatnim francuskim tenisistą, który wygrał Wielki Szlem. Później próbował kariery piosenkarza. Teraz Noah oskarżony jest o sprzedaż fałszywej rakiety na aukcji.
Kupujący był przekonany, że chodzi o rakietę z finału gry Roland-Garros z 1983 roku. Wówczas Yannick Noah w finale pokonał Szweda Matsa Wilandera.
Dom aukcyjny Drouot wydał jednak ekspertyzę, że sprzedanemu przez tenisistę przedmiotowi brakuje certyfikatu autentyczności przedmiotu kolekcjonerskiego.
Nabywca rakiety o imieniu Pierre, który mieszka w Marsylii i kupił pamiątkę w 1986 roku podczas aukcji na rzecz stowarzyszenia „Care France”, nie krył rozczarowania. O tym, że nie jest to autentyczna rakieta z finału turnieju, przekonał się, kiedy usiłował ją odsprzedać w roku 2017, by pokryć koszty leczenia żony.
W 2018, ekspert Jean-Marc Leynet, wycenił na życzenie Pierre’a, jego ruchomość. Stwierdził, że rakieta nie jest nic warta, nie była używana podczas finału turnieju, ani nawet przez całe dwa tygodnie turnieju Roland-Garros.
Okazało się, że francuski tenisista przeznaczył na aukcję charytatywną nic nie warty przedmiot, a naiwny Piotr z Marsylii kupił rzekomo cenną pamiątkę kolekcjonerską. Dochód przeznaczono na założone w 1945 r. stowarzyszenia CARE, które świadczy pomoc humanitarną i „walczy ze skrajnym ubóstwem na świecie”.
Pierre liczył, że odsprzeda rakietę, którą kupił za 12 000 franków w 1986 r. (tj. 3277 euro), z pewnym zyskiem. Cena wywoławcza w Druot miała wynosić 8 tys. euro. Dlatego zażądał kilkudziesięciu tysięcy euro odszkodowania za doznane szkody moralne i za zwrot kosztów zakupu.
Yannick Noah obecnie mieszka w rodzinnym Kamerunie. Przed sądem w Wersalu, który rozstrzyga sprawę nie stawił się. Jego prawnik William Bourdon twierdzi, że sprawa jest przedawniona i nie daje wiary, że powód odkrył fałszerstwo dopiero po ponad 30 latach. Jego zdaniem, pozew przeciw Noackowi to chęć wyłudzenia pieniędzy. Werdykt sądu ma być ogłoszony 2 kwietnia.
Źródło: 20 Minutes/ Le Figaro