Otworzyli się w lockdownie. Są „już” wolni od wszystkich zarzutów. Służby uchylają się od odpowiedzialności

Restauracja Źródło: Pixabay
Restauracja Źródło: Pixabay
REKLAMA
Restauracja Schronisko Bukowina postanowiła się otworzyć pomimo zakazu władzy wprowadzonego pod pretekstem walki z wirusem. Przedsiębiorcy byli za to szykanowani przez policję i sanepid. Dziś mogą sobie pogratulować tamtej decyzji. Postępowania przeciwko nim umorzono, a nałożone kary anulował sąd.

Na przełomie 2020 i 2021 roku przedsiębiorcy masowo zaczęli otwierać swoje biznesy pomimo obowiązującego wówczas surowego lockdownu.

Wśród buntowników znalazło się Schronisko Bukowina, które wówczas nazywało się Schronisko Smaków Magda Gessler. Znana restauratorka, choć początkowo pochwaliła sposób walki o przetrwanie, to finalnie (po naciskach?) odcięła się od lokalu.

REKLAMA

Gnębienie ze strony policji i sanepidu

Otwarcie w trakcie lockdownu cieszyło się sporym zainteresowaniem zarówno spragnionych normalności gości, jak i policji oraz sanepidu. Urzędnicy nie przychodzili jednak do restauracji, by coś zjeść czy napić się ciepłego (albo i zimnego) napoju.

Celem służb była kontrola, szukanie, do czego można by się przyczepić, wlepianie kar administracyjnych – ogólnie uprzykrzanie życia odważnym przedsiębiorcom. Policja dodatkowo legitymowała gości, a tym, którzy nie mieli maseczek – wystawiała mandaty.

Tak to wyglądało w styczniu 2021 roku.

Podstawowa rzecz była taka, że mamy 60 pracowników, zamknięcie restauracji spowodowałoby, że tych ludzi trzeba zwolnić lub wysłać na bezpłatne urlopy. U nas pracownicy są od początku powstania lokalu. Nie łapaliśmy się na żadne tarcze, jedynie na zwolnienia z ZUS-u – wspomina tamtejszy okres w programie „Interwencja Polsat News” Kamil Sakałus, dyrektor Schroniska Bukowina.

Podjeżdżały 3-4 radiowozy policji plus sanepid. Policjanci spisywali gości jako świadków wykroczenia, panie z sanepidu pisały protokół. Sanepid wychodził, to w progu czekała inspekcja handlowa. Kto tam jeszcze był? Urząd celno-skarbowy, zwykła skarbówka, nadzór budowlany, straż pożarna, inspekcja jakości płodów rolnych. Było widać, że to próba utrudnienia – dodaje.

Lockdown i kary bezprawne

Restauratorzy zostali ukarani grzywną 30 tys. zł przez zakopiański sanepid. A policja skierowała aż trzy sprawy do prokuratury.

Właściciele Schroniska Bukowina przez rok musieli walczyć o sprawiedliwość. Dziś wiedzą, że postąpili słusznie. Nie zbankrutowali, mogą stanąć wyprostowani, a nade wszystko – nie ciążą już na nich żadne zarzuty. Wszystkie sprawy wygrali.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie cofnął kary nakładane przez sanepid. Prokuratura z kolei umorzyła postępowania, o które wnioskowała policja.

Działalność gospodarczą ogranicza się w formie ustawy lub wprowadzeniem stanu wyjątkowego, wojennego, klęski żywiołowej. A tego w Polsce nie wprowadzono. Tu nikt by nie miał pretensji, gdyby było tak jak na Słowacji – 2 kilometry stąd – był stan wyjątkowy. Legalnie zamknięto restauracje i wypłacono im odszkodowania. Mieliśmy 35 albo 36 postępowań, które wszczął sanepid. Jeżeli te wszystkie postepowania skończyłyby się karami, to kara maksymalna to 450 tys. zł – mówi Sakałus.

Policja i sanepid: my niewinni

Wskazuje też, że dziś służby uchylają się od odpowiedzialności. Winnych zamieszania, gnębienia ludzi pod pretekstem walki z wirusem, brak.

Dziś wiemy, że sądy umarzają te sprawy. Jako policja nie możemy negować przepisów rozporządzenia pod kątem zgodności z konstytucją. Policjant dostaje narzędzia prawne opublikowane w Dzienniku Ustaw i musi je stosować – przedstawia linię obrony Sebastian Gleń z policji w Krakowie.

Nie mamy kompetencji do oceny przepisów – próbuje tłumaczyć Piotr Pokrzywa z sanepidu w Krakowie.

REKLAMA