Najważniejsi agenci „obcych wpływów” w UE. Premierzy i prezydenci pracują dla Rosji i Chin

Gerhard Schroeder, były kanclerz Niemiec. / Zdjęcie: Kay Nietfeld/dpa Dostawca: PAP/DPA
Gerhard Schroeder, były kanclerz Niemiec. / Zdjęcie: Kay Nietfeld/dpa Dostawca: PAP/DPA
REKLAMA
Raport PE na temat ryzyka zagranicznych ingerencji w UE nie przynosi specjalnych niespodzianek. Wymienione w nim nazwiska są już na ogół powszechnie znane. Jeszcze w czerwcu 2020 r. Parlament Europejski powołał specjalną komisję, która miała „ocenić zagrożenie zagraniczną ingerencją i dezinformacją” państw UE.

Raport opublikowano w ubiegłym tygodniu. Wskazuje w szczególności na rosyjskie i chińskie próby wpływania na debatę polityczną w Europie. Znajduje się w nim kilka znanych nazwisk. W dokumencie komisji pojawiają się takie osobistości, jak były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder czy były premier Finlandii Paavo Lipponen. Obydwaj w Gazpromie i obydwaj wspierający Nord Stream I i II. Inny były premier Finlandii Aho Esko Tapani ma synekurę w Sbierbank.

Wymienia się tu także byłych francuskich premierów François Fillona i Jean-Pierre Raffarina. Pierwszy zasiadł w radzie dyrektorów rosyjskiego państwowego koncernu naftowego Zaroubieżnieft (Sibur), ale drugi za to „aktywnie promuje chińskie interesy we Francji”.

REKLAMA

Na liście jest też b. premier Belgii Yves Leterme, także wymieniany jako lobbysta Pekinu. Zasiada w radzie dyrektorów chińskiego funduszu inwestycyjnego. W zarządzie chińskiego funduszu Tojoy zasiada od 2019 roku.

Raport krytykuje wykorzystywanie przez firmy spoza UE, często koncerny państwowe, wpływów byłych już wyższych urzędników i polityków z UE. Komisja PE zarzuca politykom „rażący brak świadomości” z powagi zagrożenia. Premierzy i kanclerze nie są jednak pierwszymi naiwnymi. Dobrze wiedzą na co się decydują i za ile się sprzedają.

Lista takich polityków-lobbystów jest zresztą znacznie dłuższa. Są niej np. była szefowa MSZ Austrii Karin Kneissl, dla Łukoilu pracuje dziś były kanclerz Austrii Wolfgang Schuessel, niegdyś szef konserwatywnej Austriackiej Partii Ludowej. W radzie dyrektorów tego koncernu zasiada też Amerykanka Tobi T. Gati, w przeszłości wysokiej rangi urzędniczka Departamentu Stanu ds. wywiadu i badań politycznych.

Z rosyjskim koncernem En+ związanych jest dwoje byłych polityków brytyjskich: działacz Partii Konserwatywnej Gregory Barker – były parlamentarzysta, a w latach 2010-2014 minister energetyki w rządzie Davida Camerona oraz Joan MacNaughton, związana z rządem Margaret Thatcher. Również dla En+ pracuje niegdysiejszy prawnik w administracji prezydenta USA Billa Clintona Thurgood Marshall Junior.

Dla rosyjskiego koncernu Novatek pracuje Arnaud Le Foll, francuski biznesmen, były minister finansów. W radzie dyrektorów koncernu Rusal zasiada Amerykanin Christopher Bancroft Burhnam, który prócz stanowisk w biznesie ma za sobą także funkcje w ONZ i Departamencie Stanu USA.

Sprawozdanie końcowe komisji ma zostać przyjęte w PE w marcu. Nie ma jednak wątpliwości, że to tylko wierzchołek góry lodowej. W przypadku średnich urzędników z UE Pekin i Moskwa mogłyby urządzać konkursy kandydatów. Swoją drogą, to kolejny dowód na to, że pojęcie „patriotyzmu europejskiego” i związanej z tym lojalności po prostu nie istnieje…

Źródło: RTBF/ PAP

REKLAMA