Jakby ktoś miał wątpliwości. Korwin-Mikke: „Ja w tej wojnie kibicuję Ukrainie”

Janusz Korwin-Mikke Źródło: PAP
Janusz Korwin-Mikke Źródło: PAP
REKLAMA

„Ja w tej wojnie kibicuję Ukrainie” – pisze swoich mediach społecznościowych Janusz Korwin-Mikke. Lider partii KORWiN wyjaśnia w swoim wpisie, dlaczego właśnie po tej stronie ulokował sympatie.

– Ja w tej wojnie kibicuję Ukrainie, bo (a) Rosja zrobiła błąd (b) Ukraina jest słabsza. Więc powiedzmy, że Ukraina wojnę wygrała i przyłączyła Kubań i kawałek Czarnej Rusi. Rozumiem, że wtedy nie będzie protestów, że granice można ustalać siłą? – pisze na Twitterze lider wolnościowego skrzydła Konfederacji.

REKLAMA

Wcześniej Janusz Korwin-Mikke przypomniał starą wolnościową zasadę, że państwa jako takie wcale nie są przyjaciółmi obywateli, a wolność jednostki powinna bardziej interesować wolnościowców niż jakaś mityczna nienaruszalność granic.

– Zmiany są czymś NORMALNYM. Często dokonywane są siłą. Państwa powstają, łączą się, rozpadają… Zasada „nienaruszalności granic w Europie” służy temu, by rządzące gangi mogły nakładać na „obywateli” gigantyczne podatki – bez obawy, że ktoś z zewnątrz pomoże opozycji. I to działa! – napisał Janusz Korwin-Mikke.

Choć Korwin-Mikke, jak napisał, kibicuje na wojnie Ukrainie, to twierdzi, że można było do wojny nie dopuścić, uznając Krym za rosyjski, a zbuntowane republiki za niepodległe.

– To można było zrobić bez tej idiotycznej wojny – gdyby Londyn (z pomocą Warszawy, za poparciem jastrzębi w Waszyngtonie) nie podjudzał Ukrainy, by nie ustępowała –uważa nestor polskiej prawicy i pyta przewrotnie: – Co na to tzw. „Stany Zjednoczone”, które w 1776 nielegalnie oderwały się od Imperium Brytyjskiego?

REKLAMA