POPiS-owa nawalanka. Skrajne relacje z warszawskiego punktu dla uchodźców

Uchodźcy w punkcie recepcyjnym na Torwarze. Zdjęcie ilustracyjne. / Fot. PAP
Uchodźcy w punkcie recepcyjnym na Torwarze. Zdjęcie ilustracyjne. / Fot. PAP
REKLAMA
Plemiona POPiS-u znalazły nowy powód do wzajemnych oskarżeń i prezentowania skrajnie różnych relacji z tego samego miejsca. Chodzi o punkt dla uchodźców zlokalizowany na warszawskim Torwarze.

Jedni nadają, że jest wspaniale, drudzy, że dramatycznie. I tak to się toczy w Polsce od lat w wielu różnych tematach.

Punktem na Torwarze oficjalnie zarządza wojewoda mazowiecki, Konstanty Radziwiłł, czyli człowiek Prawa i Sprawiedliwości.

REKLAMA

Jest źle

Koordynatorka wolontariuszy na Torwarze Joanna Niewczas twierdzi, że sytuacja jest kiepska, wszystko organizują sami, a wojewoda biega po mediach i przekonuje, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

„Lekarze wypisują recepty, wolontariusze z własnych środków kupują leki ratując życie potrzebujących. Sami organizują posiłki obdzwaniając restauracje i prosząc o dary” – twierdzi Niewczas.

„Pracujemy 24 godziny na dobę, żeby wszystko na Torwarze było. Tylko to robią prywatni ludzie, którzy nie są przeszkoleni, nie są z żadnej organizacji. Zostawili rodzinę, pracę i przyszli robić na Torwarze. Chcielibyśmy, aby wojewoda to przejął od nas. Bo my nie możemy już tak dłużej ciągnąć. Muszą być regularne dostawy, normalny catering na kuchni, musi być dezynfekcja, ozonowanie. Wszystko, co jest na Torwarze, to zorganizowaliśmy my. Magazyny, jedzenie, psychologów i tłumaczy” – dodaje inna z koordynatorek, pani Maria.

Relacje te chłoną tzw. opozycyjne media, podłączają się pod nie politycy i tzw. dziennikarze zaangażowani opowiadający się po jednej ze stron pozornego POPiS-owego sporu.

Jest dobrze

Na to wszystko wychodzi przed kamery wojewoda i mówi, że lepiej być nie może.

„Ludzie tam są zaopiekowani jak trzeba. Ten wysiłek, który robimy razem zasługuje na najwyższą ocenę. Moim zdaniem w tych warunkach, w tym tempie i dla takiej wielkiej grupy osób nie da się zrobić więcej” – podkreślił.

„Nie ma problemu, ani z wyżywieniem, ani ze środkami czystości, ani z dostępem do pomocy medycznej i leków. Nie ma problemu ze sprzątaniem tego obiektu. Wszystko działa tak, jak trzeba, nie ma tu żadnego chaosu. Zapewniamy ozonowanie kocy, tak, żeby nie było również problemu ze świeżością łóżka” – stwierdził wojewoda.

Pod te zapewnienia człowieka PiS podłączyli się inni politycy i komentatorzy przynależący tego akurat obozu. I tak to się kręci – jedni przekonują jak jest wspaniale, inni – jak fatalnie.

Dobrze i źle

Symbolicznie zestawiły to Twitterowe algorytmy, prezentując dwie skrajne opinie.

„Wróciłam z Torwaru. To dobrze zorganizowane miejsce. Jest mnóstwo jedzenia. Ciepłego i suchego. Ludzie z miasta wciąż dostarczają zaopatrzenie. Terytorialsi pilnują porządku, wolontariusze panują nad punktem przyjęć, strefą gastro. W bawialniach szaleją dzieciaki” – relacjonuje poseł PiS Jadwiga Emilewicz, która na „ławce rezerwowych” czeka na swoją szansę powrotu do rządu.

„Na Torwarze brakuje wszystkiego – jedzenia, środków higienicznych, maseczek, rękawiczek. Pojawia się Covid. Wojewoda Radziwiłł zakazał wstępu na Torwar koordynatorce wolontariuszy Marii Kordalewskiej za krytyczne wypowiedzi…” – to z kolei relacja Karoliny Opolskiej, zaangażowanej dziennikarki, która w dwóch ostatnich latach zasłynęła z namawiania do covidowego zamordyzmu.

REKLAMA