Tezy propagandy rosyjskiej. „I śmieszno i straszno”

Mauzoleum Lenina na tle Kremla. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: wikimedia, Staron, CC BY-SA 3.0
Mauzoleum Lenina na tle Kremla. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: wikimedia, Staron, CC BY-SA 3.0
REKLAMA
Według propagandy w Moskwie „24 lutego Rosja rozpoczęła operację militarną demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy”. Operacja trwa, a rosyjskie siły zbrojne atakują „tylko infrastrukturę wojskową” i owych „nazistów”. Rosjanie ochraniają, wyzwalają i przynoszą „swobodę” uciskanym przez „nazistów” ludziom, a „zgniły Zachód” wspiera ich wbrew interesom swoich krajów.

Jak dotąd w tejże propagandzie hitem były wiadomości z portalu rosyjskiej Mordowi, w którym twierdzono, że Ukraina stała się rajem dla zachodnich pedofilów, a tak na podkijowskie lotnisko pozwolił zlikwidować „pedofilski hub”, z którego dostarczano „słowiańskie dzieci” na Zachód. Dzielna armia rosyjska zatrzymała też pociąg ewakuacyjny z dziećmi, które wywożono z ukraińskiego miasta w tym samym celu.

Specjalnie nie ma się co dziwić, że propaganda rosyjska przegrywa z ukraińską, bo jest nawet głupsza, niż za czasów sowieckich. Do otumanienia jednak wystarczy.

REKLAMA

Ciekawe jest zwłaszcza podejście owej propagandy do zachodnich sankcji, bo tego ukryć się nie da. RIA Nowosti zamieszcza materiał, co Rosja powinna zrobić wobec sankcji. Urzeka już piękno języka:

„Lepki absurd europejskiej polityki przypomina ostatnio jakiś rodzaj masowego szaleństwa (…) prawie wszyscy przyłączyli się do wojny sankcyjnej przeciwko Rosji: od sklepów odzieżowych po aktywistów LGBT, od organizacji sportowych po strony pornograficzne (…)” – kpią propagandziści Kremla.

„Nasi sportowcy i biznesmeni, politycy i dziennikarze, artyści i szachiści podlegają sankcjom jeden po drugim. Chelsea została odebrana Abramowiczowi. (…) Dąb Turgieniew został wykluczony z konkursu drzew. (…) Rosyjscy studenci i uczniowie w Europie zaczęli być prześladowani”, itd., itp.

Rosja jest jednak „bohaterska” – „ku ich zaskoczeniu, z powodzeniem wytrzymaliśmy pierwszy atak. Sam Josep Borrell przyznał z westchnieniem, że limit sankcji finansowych wobec Rosji został wyczerpany”. Autorzy dodają jeszcze, że wywołało to w Europie „pełną irytację”.

Dalej następuje przedstawienie Rosji i jej wielkiej kultury w roli kraju prześladowanego. „Zabronione jest wystawianie rosyjskich sztuk, z koncertów wyrzucono utwory Czajkowskiego. Rosjanie są wyrzucani z festiwali i wydarzeń sportowych. Angielskie brukowce starają się nazywać nas jeszcze bardziej obraźliwymi nazwami, a ostatnio używają terminu Moskale”.

Okazuje się, że to nie sankcje, ale „czysta nienawiść, antyrosyjska nienawiść nazistowska, szybki, tchórzliwy rabunek naszych obywateli i straszna irytacja, że nie udaje się ich okraść więcej”. Czytelnik dowie się, że to duża próba dla idealistycznej młodzieży rosyjskiej, bo „my, starsi ludzie, zawsze podejrzewaliśmy, że nie jesteśmy szczególnie lubiani w Europie Zachodniej. Od 1945 roku w wielu środowiskach narastała tam niechęć do Rosjan. Od upadku Związku Radzieckiego obficie się rozrosła, a dziś widzimy ją w całej okazałości, ale dla nowego pokolenia Rosjan to wszystko jest nowe”.

Okazuje się, że to godzina próby i egzamin z „rosyjskości”. Po prostu „gdy tylko poziom życia w Starym Świecie się pogarsza, lokalne elity wkraczają, by nas obrabować. Wymyślają też przeróżne piękne uzasadnienia – są ‘Wieczna Rzesza’, ‘Wielka Francja’, ‘prawa człowieka’ czy ‘prawa Ukraińca’. Ale jakkolwiek to nazwiesz, wszystko to jest tylko próbą obrabowania bogatego sąsiada…”.

Tradycyjnie, judzą tu Amerykanie, „odcinając Europę od Rosji, Stany pilnie ją ‘weimaryzują’. Biednieje nie tylko klasa średnia, ale wszyscy, w tym ludność pracująca. Zimno i głód czekają jesienią na naszych europejskich sąsiadów. Rozumieją to dziś bardzo dobrze, patrząc na swoje rachunki za ‘wspólnotę’”.

Dalej Rosjanin dowie się, że musi tylko trochę pocierpieć i poczekać, a „Rosja ma wszelkie szanse, aby przejść przez ten kryzys przy minimalnych stratach, w ciepłych mieszkaniach i z niepoprawnym politycznie stekiem na talerzu”.

Nawet podobno zarobi na „nieubłaganie rosnących cenach gazu i pszenicy”, więc Rosjanie będą „żyć lepiej niż żyją ich zachodni sąsiedzi”, czego im Zachód nie wybaczy. „Dziś cała ta Europa, wymyślona przez nas i niegdyś ukochana, znika na naszych oczach (…). Ze zdumieniem patrzymy na Stary Świat i widzimy, jak na naszych oczach zmienia się w Ukrainę”.

To wszystko jest planem „w pełni kontrolowanym przez Waszyngton” – „absurdalna nienawiść do Rosjan, małostkowość, chciwość, kradzież, głęboka, jakaś zakorzeniona bieda i zazdrość. I wewnętrzna niepewność, tragiczne poczucie własnej niemocy”.

Uciekający przed rosyjskimi bombami na Zachód Ukraińcy budzą podobno irytację „niemieckich mieszczan i francuskich burżua”; bo przecież „ci ‘uchodźcy’ są w nowiutkich SUV-ach” i „boleśnie im zazdroszczą. (…) Z brytyjskiego lorda i niemieckiego mieszczanina wypełzł ten sam zachodnioukraiński Seldżuk”.

Jest i o tym, że „specjalna operacja Rosji na Ukrainie to tylko mała dźwignia, przez którą rozwija się bieg całej historii świata.” „Ludzie z Zachodu okradają nas teraz tak samo. (…) Po prostu przyszli rabować, tak jak przybyli w 1812 i 1941 roku. Cóż, jeśli będą mogli, zaczną zabijać. Jak dzisiaj wiemy, nie tylko amerykańskie, ale i niemieckie firmy aktywnie uczestniczyły w tworzeniu broni biologicznej na Ukrainie”.

Protesty przeciw wojnie są mało liczne, a Rosja przygotowała listę odwetowych sankcji personalnych wobec Zachodu. Rosja to „dwadzieścia dwa lata stałego rozwoju i kilka udanych operacji specjalnych – w Czeczenii, Gruzji, Syrii. Za każdym razem tym operacjom militarnym towarzyszyły ‘piekielne’ sankcje i za każdym razem kraj wychodził z tych kryzysów silniejszy i bogatszy”.

Dalej są pochwały młodzieży, która nie tylko „bohatersko walczy dziś z nazizmem na Ukrainie, ale także po prostu idzie do pracy, studiuje, robi swoje interesy, nie panikuje. Dziś poznają na żywo prawdziwą Europę. I dostają doskonałą szczepionkę przeciwko tradycyjnej dolegliwości narodu rosyjskiego – kuleniu się przed Zachodem.”

I to by było na tyle z wielkorusko-postkomunistycznej propagandy, która się leje z tamtejszych mediów litrami. Warto uświadomić naiwnych idealistów, że jakaś nadzieja na przekonanie Rosjan do swoich racji, obiektywnej prawdy, nakłonienie do refleksji, sensu po prostu nie ma. Sankcje też niczego nie zmienią, a raczej wielkoruski szowinizm umocnią.

Źródło: RIA Nowosti

REKLAMA