Pracownicy pomocy społecznej mają już DOŚĆ. „Z kryzysu covidowego płynnie przeszliśmy w kryzys uchodźczy”

Uchodźcy z Ukrainy przekraczają granicę z Polską. Foto: Straż Graniczna
Zdjęcie ilustracyjne/Uchodźcy z Ukrainy przekraczają granicę z Polską. Foto: Straż Graniczna
REKLAMA
Pracownicy pomocy społecznej mają już dość przerzucania na nich kolejnych zadań urzędniczych w związku z napływem uchodźców z Ukrainy do Polski. Wystosowali list do premiera rządu warszawskiego Mateusza Morawieckiego. Jak podkreślają, „padają na twarz”.

W rozmowie z Onetem Paweł Maczyński, szef Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej wyjaśnił, że zadania, które rząd i samorządy przerzucają na pracowników pomocy społecznej często nie leżą w zakresie ich kompetencji. Ponadto wiele z nich można byłoby uprościć i zinformatyzować.

Federacja wystosowała list do premiera rządu warszawskiego w tej sprawie.

REKLAMA

– Powiem otwarcie, to było jak bezpośredni cios w nas od samorządów. Chodzi o to, że początkowo zadanie związane z wypłatą tych 40 zł za goszczenie uchodźców z Ukrainy miały wypłacać urzędy gmin, a nie ośrodki pomocy społecznej. Teraz jednak samorządowcy naciskają na rząd, by ten przerzucił to zadanie na pomoc społeczną. Ci „na górze” uzgodnili zatem sobie, że to właśnie pracownicy pomocy społecznej mają zajmować się przyjmowaniem i sprawdzaniem wniosków od Polaków, chcących uzyskać finansowanie za przyjęcie do domu uciekinierów wojennych – mówił Maczyński.

Jak dodał, także pracownicy pomocy społecznej mają dokonywać ewentualnych kontroli w mieszkaniach, w których znajdują się uchodźcy oraz wypłacać Polakom pieniądze na utrzymanie przybyszów. – To jest całkowicie absurdalne i nieżyciowe rozwiązanie! A poza tym, przecież to jest zadanie czysto urzędnicze, w dodatku całkowicie wychodzące poza nasze kompetencje zawodowe – wyjaśnił.

Jak zaznaczył, wypłata tych pieniędzy dla ogółu Polaków „nawet nie mieści się w kategoriach naszych obowiązków służbowych”. Wskazał też alternatywne rozwiązanie. – To bardzo proste, system przyjmowania tych wniosków należało bezwzględnie zinformatyzować. Przecież można było stworzyć np. nakładkę na system ZUS albo e-PUAP, większość Polaków bez trudu by sobie z wypełnieniem takiego wniosku poradziła. Ale o tym nikt nie pomyślał, bo prościej jest zwalić kolejny obowiązek na pracowników pomocy społecznej – mówił.

Maczyński zwrócił uwagę, że pracownicy pomocy społecznej są „u kresu wytrzymałości”.

– Już teraz na mocy specustawy to my mamy ustalać i znajdować opiekunów tymczasowych dla ukraińskich dzieci, które trafiają do Polski osierocone lub bez opiekuna, bo ten przykładowo został w Ukrainie. My musimy nadzorować i realizować wypłatę jednorazowych świadczeń dla uchodźców, chodzi o słynne 300 zł na osobę. Również na pracowników pomocy społecznej spadł obowiązek wypłaty i organizowania wszystkich świadczeń socjalnych, jakie na mocy specustawy będą przysługiwać uciekinierom z ogarniętej wojną Ukrainy – wyliczał.

Zdaniem szefa Federacji, można odnieść wrażenie, że rząd i władze lokalne „przerzucają się tylko wzajemnie odpowiedzialnością”. Podkreślił, że zarówno Federacja, jak i spora część pracowników socjalnych, angażuje się w pomoc humanitarną na granicy.

– Organizujemy pomoc w postaci żywności, nie z urzędu, ale jako wolontariusze. Sprowadziliśmy grupę pracowników pomocy społecznej z Ukrainy do Polski, znaleźliśmy im zakwaterowanie… – podkreślił, dodając, że w części miast pracownicy są delegowani do pomocy także poza godzinami pracy. – Efekty są takie, że pracownicy pomocy społecznej, przepraszam za słowo, po prostu padają na twarz – wskazał.

– Z kryzysu covidowego płynnie przeszliśmy w kryzys uchodźczy. Pomoc społeczna od zawsze ma kłopoty kadrowe, nam ludzi wciąż ubywa i to wszystko trzyma się wyłącznie na sile i determinacji pracowników, którzy naprawdę chcą pomagać. Ale długo się tak nie da. Wymagamy rozwiązań systemowych i to nie takich, które sprowadzają się do „spychologii” – wskazał.

W ocenie Maczyńskiego już niedługo może dojść do załamania. – To ryzyko związane jest z tym, że polska pomoc społeczna z dnia na dzień stanie się kompletnie niewydolna, bo jej pracownicy po prostu nie dadzą rady. I co wtedy zrobią nasi podopieczni? Ich są tysiące w całej Polsce, potrzebują nas każdego dnia, często o każdej porze – podkreślił.

Jak zaznaczył, pracownicy socjalni pracują głównie w terenie. – Wciąż rośnie liczba osób korzystających tylko z samej pracy socjalnej, bez przyznawania zasiłków. To osoby doświadczające przemocy domowej, osoby z niepełnosprawnościami, mające trudności opiekuńczo-wychowawcze, osoby w kryzysach psychicznych — tych jest coraz więcej. Pomagamy też seniorom wymagającym codziennego wsparcia. To wszystko jest praca bezpośrednio z potrzebującymi. I gdy do tego wszystkiego dokłada nam się jeszcze obowiązki typowo urzędnicze, to zwyczajnie opadają ręce – skwitował.

Źródło: Onet

REKLAMA