Samokrytyka rosyjskiej dziennikarki: „Byłam pionkiem rosyjskiej propagandy” [VIDEO]

Żanna Agałakowa. / foto: screen Twitter
Żanna Agałakowa. / foto: screen Twitter
REKLAMA
Dziennikarka Żanna Agałakova zrezygnowała ze stanowiska paryskiej korespondentki publicznej TV rosyjskiej „Pierwyj Kanał” i opowiedziała publicznie o rosyjskiej propagandzie.

Mówi o sobie, że należy do „pokolenia pierestrojki”, która uwierzyła w nową, wolną prasę na początku lat 90. Dziennikarka od 1999 roku pracowała dla „Pierwszego Kanału” rosyjskiej TV. Przedstawiała m.in. wieczorne wiadomości.

3 marca zrezygnowała ze stanowiska korespondenta w Paryżu, kilka dni po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Teraz mówi:

REKLAMA

„Myślałem, że ucieknę przed rosyjską propagandą, pokazując życie we Francji. To była pozycja strusia, ucieczka. Większość rosyjskich dziennikarzy jest przeciwna propagandzie, ale są w pułapce. Mają pracę i rodzinę do wyżywienia”.

Agałakova wystąpiła na konferencji prasowej w siedzibie Reporterów Bez Granic. „W ostatnich latach rosyjska prasa próbowała przetrwać. (…) Teraz idziemy prosto w kierunku zbiorowego samobójstwa Rosjan” – mówiła dziennikarka.

Przyznaje, że jej praca służyła propagandzie, a narzucano jej tematy zwłaszcza niekorzystne dla Stanów Zjednoczonych. Kiedy 24 lutego Rosja rozpoczęła atak Ukrainę, Żanna Agałakowa akurat relacjonowała Italian Fashion Week ze swoim mężem kamerzystą, który również pracował dla Kanału Pierwszego.

Chciała przerwać mało istotną w świetle wojny relację, ale redakcja kazała jej kontynuować robienie materiału. „Nie mogłem wyrzucić z pamięci tego, co Moskwa nazywa ‘operacją pacyfikacyjną’ Ukrainy, bo to jest wojna i trzeba to jasno powiedzieć” – dodała.

Kilka dni później zgłosiła rezygnację ze stanowiska w Paryżu. Zwróciła sprzęt i oddała redakcyjne mieszkanie. Dokonała też rachunku sumienia:

„Już na początku drugiej kadencji Putina w 2004 r., media zaczęły odczuwać silną presję” – opowiadała dziennikarka z Rosji. Putin zaczął dominować wizję programów informacyjnych. „Pokazywaliśmy co zjadł, z kim ściskał dłoń, pokazywaliśmy go bez koszuli, w garniturze, zarazem nie wiedząc nic o jego życiu prywatnym”.

W 2013 roku Agałakowa przeniosła się na stanowisko korespondenta do Nowego Jorku. Rok później nastąpiła aneksja Krymu:

„Właśnie wtedy stałam się pionkiem propagandy. Miałam do czynienia wyłącznie z tematami krytykującymi Stany Zjednoczone (…) Nigdy nie kłamałam w swoich korespondencjach. To działa tak, że bierzesz prawdziwe fakty, miksujesz je, komentujesz i wychodzi ‘wielkie kłamstwo’”.

Na pytanie dlaczego większość Rosjan nadal popiera Władimira Putina, była dziennikarka odpowiedziała, że propaganda przedstawia wizerunek oblężonej Rosji, która np. poniosła 27 milionów ofiar podczas II wojny światowej, doświadczała ubóstwa, a dziś jest obkładana sankcjami i znowu atakowana. Jej zdaniem, jednak sankcje europejskie dotykają głównie rosyjską klasę średnią i ludzi, którzy wcale nie popierają Putina.

Samokrytyka może i słuszna, ale warto zauważyć, że podsumowanie ma za zadanie zmiękczyć sankcje i wprowadzić tezę o dobrych Rosjanach i złym dyktatorze. Agałakowa dodała na koniec, że chociaż wiemy, kto jest odpowiedzialny za tę sytuację, to „Zachód też ma tu swój udział”. Francuzi jednak woltą „dysydentki” są zachwyceni.

Źródło: Le Point

REKLAMA