Zaskakujące słowa ciężarnej influencerki ze szpitala w Mariupolu. Powiedziała to w prokremlowskiej telewizji [VIDEO]

Marianna Wyszermiskaja w prokremlowskiej telewizji/Fot. screen YouTube
Marianna Wyszermiskaja w prokremlowskiej telewizji/Fot. screen YouTube
REKLAMA
Zdjęcia Marianny Wyszermiskajej ze zniszczonego szpitala w Mariupolu obiegły internet w marcu. Teraz znana ukraińska influencerka pojawiła się w prokremlowskiej telewizji. Na jej antenie wypowiedziała zaskakujące słowa.

Przez jakiś czas nikt nie wiedział, co dzieje się ze znaną ukraińską influencerką, która podczas ciąży przebywała w mariupolskim szpitalu. Wówczas budynek został zaatakowany przez Rosjan.

Teraz Marianna Wyszermiskaja pojawiła się w propagandowej rosyjskiej telewizji. W piątek w sieci pojawiły się fragmenty przeprowadzonego z nią wywiadu. Z jej ust padły zaskakujące stwierdzenia.

REKLAMA

– Zostałam przyjęta do tego szpitala 6 marca. Wojsko w żaden sposób nie pomogło. Pewnego dnia przyszli i powiedzieli, że nie jedli od pięciu dni oraz poprosili o jedzenie. Usłyszeli, że posiłki są dla kobiet w ciąży, ale i tak zabrali nam je i powiedzieli, że możemy zrobić więcej – mówiła Ukrainka.

Dalej kobieta powiedziała, że „nie było nalotów” rosyjskiej armii na szpital – tylko dwa wybuchy. Później – według niej – miała rozpocząć się ewakuacja.

– Okaleczyło mnie rozbite szkło. Miałam zraniony nos, trochę pod wargą i powyżej, ale to nie tak istotne – dodała.

Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy słowa te padły z ust ukraińskiej influencerki dobrowolnie, czy też kobieta została do tego w jakiś sposób zmuszona.

Strona Ukraińska twierdzi, że do Rosji i tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Rosjanie mieli siłą wywieźć niemal 40 tys. mieszkańców oblężonego przez wojska rosyjskie Mariupola. Poinformowała o tym w niedzielę ukraińska rzecznik praw człowieka Ludmyła Denisowa, powołując się na dane mariupolskich władz.

Denisowa podkreśliła, że dokładne oszacowanie liczby wywiezionych osób jest utrudnione przez to, że ludziom zabierane są ukraińskie dokumenty.

– Raszyści (Rosjanie – przyp. PAP) rozdzielają rodziców od dzieci. Ze szpitala w Mariupolu wywieziono 17 dzieci, które były tam leczone. Ich rodzice pozostali i byli ewakuowani do Zaporoża – napisała rzecznik w serwisie Telegram.

Według niej część przymusowo wywiezionych mieszkańców Ukrainy znalazła się w Estonii, dokąd osoby te wyjechały z terytorium Rosji.

Denisowa dodała, że oprócz mieszkańców Mariupola do Estonii przez terytorium Rosji przedostały się osoby z obwodu chersońskigo, charkowskiego i ługańskiego.

– Niektóre z tych osób, jak twierdzą, same podjęły decyzję o wyjeździe przez Rosję, bo nie mogły wyjechać w stronę zachodniej Ukrainy. Jednocześnie były też takie osoby, które zostały przymusowo skierowane do Rosji, po czym pozwolono im jechać według własnego uznania – przekazała rzeczniczka.

Denisowa podkreśliła, że Rosja łamie prawo międzynarodowe i zaapelowała do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża o podjęcie działań na rzecz powrotu nielegalnie wywiezionych do Rosji Ukraińców i otwarcia korytarzy humanitarnych z regionów dotkniętych działaniami zbrojnymi.

Thomas van Linge na Twitterze utrzymuje, że wśród wywiezionych z Mariupola do Rosji Ukraińców znalazła się także Wyszermiskaja. „Bardzo niepokojąca wiadomość. Marianna, ciężarna dziewczyna z #Mariupol, okazuje się być jednym z uchodźców, które zostały przewiezione do #Rosja z naruszeniem umowy o ewakuacji. Tam stawiają ją przed kamerą i każą mówić, że nie było żadnego ataku z powietrza na szpital” – napisał.

Przypomnijmy, że na początku marca internet obiegły zdjęcia jasnowłosej kobiety w zaawansowanej ciąży podczas ewakuacji szpitala w Mariupolu. Dalsze losy kobiety miała śledzić dziennikarka Olga Tokariuk z portalu Suspilne. Skontaktowała się z jej rodziną.

„Otrzymałam informację od krewnej Marianny – ciężarnej dziewczyny ze zbombardowanego szpitala w Mariupolu. Udało im się na krótko skontaktować z nią przez telefon. Wczoraj wieczorem o 22.00 Marianna urodziła córeczkę! Wszystko jest w porządku, ale w Mariupolu jest bardzo zimno, a bombardowania nie ustają” – napisała 11 marca na Twitterze Tokariuk.

W środę 9 marca Rosjanie mieli dokonać ostrzału szpitala położniczego w Mariupolu. Tamtejsza rada miejska poinformowała, że budynek został całkowicie zniszczony.

„Mariupol. Bezpośrednie uderzenie wojsk rosyjskich na szpital położniczy. Ludzie, dzieci są pod gruzami. Zbrodnia! Jak długo jeszcze świat będzie współwinnym ignorowania terroru? Zamknąć niebo już teraz! Zatrzymać zabijanie! Macie moc, ale wydaje się, że tracicie człowieczeństwo” – pisał wówczas na Twitterze Wołodymr Zełenski.

Źródła: Twitter/PAP/Associated Press/Interia.pl/wp.pl

REKLAMA