
Usunięcie nakazu noszenia masek ujawniło hipokryzję posłów, którzy jeszcze do niedawna udawali, że tak panicznie boją się przebywać na sali z niezamaskowanym Grzegorzem Braunem.
Zmiana przepisów sprawiła, że nagle nikt już w Sejmie maski nie nosi. Wychodzi na to, że maski chroniły przed wirusem jeszcze 27 marca – i wtedy obecność niezamaskowanego Grzegorza Brauna na sali sejmowej stwarzała niebezpieczeństwo, ale przestały chronić 28 marca.
To jak – rzekomo „totalna” – opozycja zaufała PiS-owi ws. masek jest aż zdumiewające. Na słowo uwierzyli pisowskiej władzy, że dokładnie od wyznaczonej daty wirus im już nie zagraża i nie muszą się bronić przed nim poprzez zakładanie maski.
Spoglądając na salę sejmową podczas pracy Sejmu zobaczymy, że żaden z posłów nie nosi maski z własnej woli. Jak tylko przepisy pozwoliły im zdjąć maski, skorzystali z tej możliwości i już nie boją się osób z odsłoniętymi ustami i nosami.
Wytresowani wszystkich swoich wyborców do noszenia maseczek, wciskali kit jakie to ważne, jeszcze kilka dni temu mówili, że nie powinno się znosić nakazu
Sami zrzucili szmaty z twarzy, jak im tylko przepisy na to pozwoliły pic.twitter.com/LU0IaceUAp
— Wolność__Słowa (@WolnoscO) April 6, 2022
A przypomnijmy, że poseł Konfederacji, Grzegorz Braun, zdążył zostać wykluczony ze składu Komisji Obrony Narodowej za brak maski tuż przed tym, jak nakaz zniesiono.
Pisaliśmy o tym szerzej: Grzegorz Braun został wykluczony z komisji za brak maski tuż przed likwidacją obowiązku noszenia masek
Wcześniej Konfederaci wielokrotnie byli usuwani z sali z tego powodu. Jak widać na przykładzie ostatniego przypadku, trudno stwierdzić, czy rzeczywiście chodziło o zdrowie, czy tylko o przestrzeganie przepisów – nieważne czy miały one sens, czy nie.