Rynek broni się przed PiS. Vivus jest już polski

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
REKLAMA

W tle wojny rynek rządzi się swoimi prawami. Firmy inwestują i zabezpieczają swoje interesy. Inne zbywają się ryzykowanych aktywów. Taką sytuację stymuluje wojna, a w Polsce straszak PiS, czyli ustawa sankcyjna, która ma zamrozić podmioty o niejasnych rosyjskich powiązaniach.

Jeszcze legislacja rządu nie znalazła się w Dzienniku Ustaw, a firmy już dokonują manewrów właścicielskich.

Jednym z przykładów jest Vivus, któremu już dawno zarzucano powiązania z rosyjskim oligarchą Olegiem Bojko.

REKLAMA

Wczoraj w Sejmie trwały burzliwe prace nad ustawą sankcyjną PiS-u, która przewiduje zamrożenie funduszy oraz zasobów gospodarczych osób i podmiotów wskazanych na specjalnej liście prowadzonej przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Oczywiście chodzi o powiązania z rosyjskim kapitałem, który w obliczu wojny na Ukrainie trafił na celownik zachodniego świata, w tym Polski.

Nowe przepisy mają również zakazywać stosowania, używania lub propagowania symboli i nazw wspierających agresję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. W tym momencie ustawa czeka tylko na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Zgodnie z prawem ma wejść w życie dzień po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Jak się okazuje, rynek zareagował jeszcze przed zaimplementowaniem nowego prawodawstwa. Sankcyjne zakusy Prawa i Sprawiedliwości, które postanowiło uderzyć w rosyjskie aktywa w ramach trendu „deputinizacji”, najwyraźniej nie zostały zignorowane.

Jedna z największych w Polsce firm pożyczkowych Vivus Finance została wykupiona z grupy 4Finance przez polskich menadżerów, którzy przekonali właścicieli co do słuszności takiej decyzji.

Pierwszy niepokojący sygnał pojawił się już 28 lutego, gdy spółka została wykluczona z listy członków Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Powód? „Nie mamy nic do pracujących tam Polaków – uważamy ich za uczciwych i porządnych ludzi, ale rosyjski kapitał jest dla nas nie do zaakceptowania” – poinformował Zarząd ZPP.

„Menedżerowie odkupili biznes od grupy powiązanej z rosyjskim oligarchą, który nie kwapił się do sprzedaży. Przekonał go argument, że inaczej rząd go zamrozi. (…) Według naszych informacji we wtorkowe popołudnie w Rydze, gdzie jest siedziba grupy, została podpisana umowa sprzedaży Vivusa Finance. (…) Vivus od dawna był w Polsce wytykany palcami – głównie przez media prawicowe – w związku z powiązaniami z rosyjskim oligarchą Olegiem Bojką. Na razie jedynym nabywcą jest Ewa Wernerowicz, która kieruje Vivusem od 2016 r. Pozostali menedżerowie – ma to być 5-6 osób – wykonują obowiązki w ramach działalności gospodarczej i muszą najpierw wystąpić do regulatora o uzyskanie odpowiednich zezwoleń” – czytamy w czwartkowym wydaniu „Pulsu Biznesu”, w artykule „Błyskawiczna polonizacja Vivusa”.

Jak możemy dowiedzieć się z gazety, majątek Olega Bojko wyceniany jest przez „Forbesa” na ponad 3 mld dol. Jego fortuna powstała w latach 90. za sprawą bliskich relacji z „familią”, czyli stronnictwem ówczesnego prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna.

Wschodni oligarcha poradził sobie dobrze również pod rządami Władimira Putina, w czym pomogła mu przyjacielska znajomość z Igorem Szuwałowem, pierwszym wicepremierem w rządzie Dymitra Miedwiediewa, a od 2018 r. prezesem państwowego VEB Banku.

Bez wątpienia jest to więc człowiek związany z Kremlem i tamtejszymi elitami. W takim przypadku – nawiązując do jednego z podtytułów w artykule „PB” – wybór był prosty: albo sprzedaż, albo czarna lista.

Źródło: businessinsider.com.pl, DoRzeczy.pl, „Puls Biznesu”

Jakub Zgierski

REKLAMA