Francuski kontrwywiad chwali się „operacją Kahlil”. Mieli udaremnić zamach na Pałac Elizejski

Pałac Elizesjki
Niezmieniona do dziś brama wjazdowa do Pałacu Elizejskiego w 1900 roku
REKLAMA
„Operacja Khalil” to kryptonim akcji przeniknięcia tajnego agenta do komórki terrorystów. Dzięki temu miał on zapobiec islamistycznemu atakowi na Pałac Elizejski.

„Tajniak” przez wiele miesięcy infiltrował komórkę terrorystów i poznał ich plany. Dzięki temu kontrwywiad francuski – Direction Générale de la Sécurité Intérieure (DGSI) – w kwietniu 2019 r. dokonał zatrzymania Alexandra B., Karima B. i Majida X.

Wszyscy zostali oskarżeni o chęć dokonania ataku na Pałac Elizejski. Plany ich udaremnił jednak niejaki Abou Bakr, czwarty członek grupy, a w rzeczywistości agent policji. Sprawę opisuje teraz, zapewne trochę w kontekście kampanii wyborczej, dziennik „Le Parisien”.

REKLAMA

Agent był funkcjonariuszem mocno utajnionej komórki SIAT – Międzyresortowej Służby Pomocy Technicznej. Miesiącami wcielał się w postać dżihadysty i zdobywał zaufanie swoich wspólników.

Zaczęło się od zainteresowania DGSI profilem 38-letniego Alexandre’a B. Był ochroniarzem stadionu miejskiego w Paryżu. Zainteresowanie kontrwywiadu wzbudziły jego wpisy na portalach społecznościowych, gdzie udostępniał m.in. krwawe filmiki Państwa Islamskiego.

DGSI udało się najpierw przeniknąć do grupy islamistów na Telegramie, gdzie bardzo aktywny był Alexandre B. Właśnie przez ten komunikator podsunięto agenta. W jednej z konwersacji pada zdanie, że B. chce „zostawić ślad swojej wędrówki z kilkoma łuskami tu i ówdzie”. Dodaje także, że to „co bracia zrobili w Bataclan i na Stade de France (zamachy), było świetne i wyrządziło szkodę”.

Dochodzi do spotkania grupy w realu i pojawia się pomysł zdobycia broni. Uczestnikiem jest już agent DGSI występujący jako Abou Bakr. Tak zaczyna się „operacji Khalil”. Abou Bakr pozyskuje zaufanie Alexandre’a B., który poznaje go z innymi „braćmi”. 27 marca 2019 r., Alexandre B. przedstawił Karima B. agentowi SIAT i wspomniał o istnieniu czwartego „wojownika”, Majida, który miał zaledwie 17 lat.

Sprawy szybko przyspieszają. Spiskowcy rozważają atak na posterunek policji lub CRS, ale w końcu postanawiają uderzyć w pałac prezydencki. Mają w dwóch zespołach, uzbrojeni w karabiny szturmowe, zaatakować ochronę Pałacu. Chcą umrzeć jako „męczennicy”.

To własnie Abu Bakr zaoferował dostarczenie broni. Przyniósł dwa karabiny szturmowe, które w rzeczywistości były jednak uszkodzone. Twierdzi, że zdobył je dzięki kontaktom z handlarzami broni. 19 kwietnia 2019 roku Aexandre B. i Karim B. dają mu 2000 euro w gotówce na kolejne karabiny.

W końcu 24 kwietnia Abou Bakr wezwał towarzyszy do swojej rzekomej kryjówki, która była już otoczona przez policję. Pod pretekstem pokazania im broni opuszcza pomieszczenie i trzej mężczyźni zostają aresztowani. Adwokaci mówią jednak o prowokacji i o tym, że bez prowokatora do żadnego zamachu by nie doszło.

Operacja Khalil została zakończona sukcesem, ale pokazuje, że muzułmanie, często rozczarowani do Republiki i jej instytucji, są materiałem, który dość łatwo da się przekuć w prawdziwy dżihad.

REKLAMA