Groza w Sejmie! Dziennikarka „GW” mówi o ataku… sztućcami. Oto, co widać na filmie [VIDEO]

Dobrosz-Oracz przekonuje, że została zaatakowana w Sejmie sztućcami.
Dobrosz-Oracz przekonuje, że została zaatakowana w Sejmie sztućcami. (Fot. screen z opublikowanego wideo)
REKLAMA

Dziennikarka „Gazety Wyborczej” Justyna Dobrosz-Oracz twierdzi, że została zaatakowana w Sejmie… sztućcami. W sieci opublikowano film.

Dobrosz-Oracz o całym incydencie poinformowała z blisko miesięcznym opóźnieniem. Do ataku miało dojść 25 marca 2022 roku.

REKLAMA

Dziennikarka „Wyborczej” przekonuje, że atak do dziś „spędza jej sen z powiek”. Jak relacjonuje, wraz z operatorem Bartoszem Kłysem w jednym z pomieszczeń sejmowych (pokój dla matek z dziećmi) nagrywali materiał wideo.

Wówczas do pokoju weszła jedna z pracownic Sejmu. Chciała ekipę „Wyborczej” wyprosić, bo – w jej opinii – nie mieli prawa tam przebywać. Gdy ci nie reagowali, miała „wpaść w szał” (wg wersji Dobrosz-Oracz) i zaatakować sztućcami.

„(…) Wymachiwała trzymanymi w ręku nożem i widelcem. Potem zaatakowała także mnie. Do dziś spędza mi to sen z powiek” – wspomina po miesiącu pracownica „Wyborczej”.

Swoje dorzuca także operator Kłys, który „widział nóż i widelec przelatujący przed okiem”, co „mogło się skończyć tragedią”.

Ekipa „GW” domagała się przeprosin i wyciągnięcia konsekwencji wobec pracownicy Sejmu. Nic takiego nie nastąpiło, Centrum Informacyjne Sejmu ocenia sytuację zgoła odmiennie. Dobrosz-Oracz i Kłys postanowili więc o zdarzeniu poinformować opinię publiczną po blisko miesiącu.

Jak atak sztućcami wyglądał w rzeczywistości? Można obejrzeć na poniższym filmie.

Swoją drogą warto zauważyć, że „Wyborcza” i inne media głównego nurtu wiodły prym w strofowaniu tych, którzy masek w Sejmie nie nosili. Okazuje się, że sama Dobrosz-Oracz poza blaskiem kamer maski także nie nosiła.

REKLAMA