Wybuch w śląskiej kopalni. Trwa kolejny dzień akcji ratowniczej. Powstało już 200 z 300 metrów lutociągu

Pawłowice (woj. śląskie), 20.04.2022. Banner i znicze przed budynkiem kopalnii Jastrzębskiej Spółki Węglowej Pniówek w Pawłowicach, 20 bm. Minionej nocy w kopalni doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Z 25 osób, które zostały w zdarzeniu poszkodowane, pięć nie żyje. (mr) PAP/Zbigniew Meissner
Pawłowice (woj. śląskie), 20.04.2022. Banner i znicze przed budynkiem kopalnii Jastrzębskiej Spółki Węglowej Pniówek w Pawłowicach, 20 bm. Minionej nocy w kopalni doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Z 25 osób, które zostały w zdarzeniu poszkodowane, pięć nie żyje. (mr) PAP/Zbigniew Meissner
REKLAMA
Zastępy ratownicze, które od ponad 30 godzin starają się dotrzeć do siedmiu górników i ratowników górniczych zaginionych po wybuchach metanu w kopalni Pniówek wybudowały dotychczas ponad 200 m tzw. lutniociągu, muszą wybudować jeszcze 500 m – podali przedstawiciele kopalni.

Lutniociąg to rurociąg doprowadzający czyste powietrze. Jego budowa jest konieczna, aby poprawić stan atmosfery, a w konsekwencji umożliwić ratownikom penetrację rejonu, gdzie znajdują się poszkodowani.

Dotąd stwierdzono śmierć pięciu poszkodowanych: czterech zginęło pod ziemią, a piąty zmarł po przewiezieniu do szpitala. Obecne poszukiwania dotyczą siedmiu osób: pięciu kopalnianych ratowników i dwóch górników.

REKLAMA

Sławomir Starzyński, rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia Pniówek, podkreślił w czwartek rano na spotkaniu z dziennikarzami, że akcja ratownicza trwa, nie została ani na chwilę przerwana, natomiast prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach – w rejonie prowadzonych działań dalszym ciągu przekroczone są dopuszczalne stężenia gazów.

– Przez całą noc 13 zastępów ratowników, wyposażonych w aparaty tlenowe, prowadziło intensywne prace mające na celu przywrócenie składu atmosfery do takiego stanu, który umożliwiałby bezpieczną pracę zastępom ratowniczym. Ratownicy zabudowali wentylator i ponad 200 metrów lutniociągu – powiedział Starzyński.

Lutniociąg to instalacja, umożliwiająca wtłaczanie czystego powietrza i tym samym zmniejszenie stężeń szkodliwych gazów.

– Chodzi o to, aby sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć odcinkami wyrobisko przyścianowe ściany N-6 i bezpiecznie kontynuować poszukiwanie pracowników. Ratownicy muszą zabudować odcinkami jeszcze około 500 metrów lutniociągu – poinformował rzecznik.

Nie wiadomo, kiedy zakończy się budowa lutniociągu, będzie to zależało od warunków panujących pod ziemią. Jeden zastęp może teoretycznie pracować do dwóch godzin – na tyle wystarcza zapas tlenu w butlach aparatów.

– Bardzo jednak możliwe, że panują takie warunki, że jest to 40 minut-pół godziny. Wszystko zależy od temperatury i od wilgotności – zaznaczył Starzyński.

W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek w Pawłowicach (Śląskie) doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami JSW, w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników. W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. Według JSW obie eksplozje dzieliły niespełna trzy godziny.

W środę prowadzący akcję ratownicy koncentrowali się na odtworzeniu bezpiecznych warunków w rejonie zagrożenia; chodziło głównie o budowę zapory przeciwwybuchowej. Następnie, po pomiarach atmosfery, wznowili poszukiwania, podejmując jednego ratownika – dotychczas piątą śmiertelną ofiarę katastrofy.

Przy próbach dalszego penetrowania rejonu poszukiwań okazało się, że atmosfera stała się tam na tyle niesprzyjająca, że ratownicy – posługujący się ręcznym sprzętem pomiarowym – musieli zostać wycofani. W takiej sytuacji zaczęto rozkładanie linii chromatograficznej, umożliwiającą stały, zdalny pomiar stanu atmosfery. Z odczytów wynika, że w wyrobiskach, gdzie znajdują się poszkodowani stężenia niebezpiecznych gazów nadal przekraczają dopuszczalne normy. Kiedy parametry staną się sprzyjające, ratownicy powrócą do poszukiwań.

Dotąd potwierdzono zgon pięciu pracowników: czterech zmarło na miejscu, jeden w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie obecnie leży 10 rannych w wypadku. Według JSW, ogółem w szpitalach jest 25 poszkodowanych w tym wypadku.

Źródło: PAP

REKLAMA