Co czeka Francję i nas w niedzielę 24 kwietnia?

Emmanuel Macron oraz Marine Le Pen. / foto: screen YouTube (kolaż)
Emmanuel Macron oraz Marine Le Pen. / foto: screen YouTube (kolaż)
REKLAMA

Wybory we Francji wydają się być rozstrzygnięte. Sondaże mówią o zwycięstwie Macrona z wynikiem od 54 do nawet 57,5%. Lewicowi wyborcy Jean-Luca Melenchona, mocno antysystemowi i niezadowoleni z kadencji prezydenta uznali jednak, że stanowi on „mniejsze zło”, niż kandydatka prawicy. „Sieroty pierwszej tury” wspierają więc Macrona ramach „zapory republikańskiej”, ewentualnie decydują się wybory zbojkotować.

Uwagę zwraca atmosfera wyborów, która przy zachowaniu zewnętrznych pozorów równowagi i demokracji, w rzeczywistości zamieniła się przed II turą w wielki „front anty-Le Pen”.

O ile przed I turą Marine Le Pen, była np. w mediach oszczędzana, a atakowano głównie Erica Zemmoura, to przed II turą mit o „oddiabolizowaniu” jej wizerunku padł.

REKLAMA

Le Pen atakowała większość tytułów prasowych, łącznie z „kolorowymi tygodnikami”, a nawet „pismami dla kobiet”. Ekonomiści wieszczyli katastrofę gospodarki, „antyfaszyści” grozili podpaleniem Francji, a zwolennicy Le Pen byli wręcz zastraszani.

Ciekawe, że ci sami telewizyjni publicyści, którzy twierdzili, że wyboiry na Węgrzech były nieuczciwe, bo media wspierały w większości Wiktora Orbana i Fidesz, teraz tej dysproporcji u siebie nie dostrzegali…

Sztab Macrona do samego końca mobilizował poparcie wyborów lewicy. Brew sondażom, twierdzili, że „nic nie jest przesądzone”, „Le Pen nadal może wygrać”, a „Zjednoczenie Narodowe nigdy nie było tak bliskie objęcia władzy”… „Zwolennicy Emmanuela Macrona lubią bawić się we wzbudzanie paniki” – zauważył nawet dziennik „Le Figaro”.

Niejaki Gaël Brustier z socjalistycznej Fundacji Jeana-Jaurèsa, kilka dni temu straszył, że może dojść do fałszerstw i manipulacji i podał tu przykłady wygranej… Donalda Trumpa w 2016 r. i Brexitu.

We francuskie wybory ingerowali bezpardonowo politycy UE, chociaż, kiedy polski premier zapytał co dają telefony Macrona do Putina, to został za to zrugany jako „antysemita” i „anty-LGBT-owiec”.

Niespodzianki w niedzielę raczej nie będzie. Trzeba się nastawiać na kohabitację z Macronem, który niezbyt Polskę lubi, a dodatkowo lekceważy nasz region Europy i nie chce uznać jego podmiotowości.

Francję czekają wkrótce także wybory parlamentarne. Tutaj można się spodziewać powtórki i tworzenia kolejnych „frontów antyprawicowych”.

W jednomandatowych okręgach wyborczych przynosiło to prawie zawsze efekty w postaci minimalnej reprezentacji polityków prawicowych w parlamencie.

Tym razem efektem tych wyborów może być jednak także całkowite pogrzebanie dawnej sceny politycznej Francji (PS i Republikanów) i znaczna radykalizacja bloków lewicy i prawicy.

REKLAMA