„Ekspert” znów straszy covidem. I grzmi: nie wierzmy, że Ukraińcy mają jakieś „specjalne względy”, bo to wyjątkowo obrzydliwe plotki

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Jesienią może być ponowny duży wzrost liczby hospitalizacji w związku z COVID-19. Zamknięcie szpitali, wycofanie zamówień szczepionek budzą moje wątpliwości – tak opisuje swój stan emocjonalny kardiolog, lipidolog, epidemiolog chorób serca i naczyń prof. Maciej Banach z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Liczba zakażeń koronawirusem – wedle naukowca z łódzkiego Uniwersytetu Medycznego – jest w Polsce dalece niedoszacowana. „Obecnie nie testujemy zbyt często lub wcale. Testy są teraz na skierowanie i tylko dla pacjentów, u których podejrzewa się COVID-19” – twierdzi Banach.

„Nie podejmuję się powiedzieć, jaka jest realna liczba dziennych przypadków zakażeń SARS-Coc-2” – zaznaczył przypominając, że ostatnio oficjalna liczba zakażeń przekracza tysiąc potwierdzonych przypadków dziennie (1097 przypadków zakażeń w piątek 22 kwietnia 2022 r.). „Wciąż jednak jest dziennie od kilkunastu do kilkudziesięciu zgonów w związku COVID-19. To nadal budzi duży niepokój” – przekazał.

REKLAMA

„Jeżeli cały czas wszyscy się odważają porównywać to – niesłusznie – do grypy, to przecież, w skali miesiąca, nie mamy teraz tylu przypadków zgonów w wyniku powikłań pogrypowych, ile dziennie jest zgonów w związku z COVID-19” – uważa epidemiolog chorób serca i naczyń.

Naukowiec przyznał, że jego obawy budzą też różnice między wskaźnikami zakażeń koronawirusem w Polsce i w państwach zachodniej Europy. „Jeśli widzimy nagle od 160 tysięcy do 200 tysięcy nowych przypadków w Niemczech i Wielkiej Brytanii, a w Polsce, jak byśmy byli +narodem wybranym+, jest ich tysiąc dziennie, to co się dzieje na naszej granicy, że wirus przez nią nie przechodzi? Proszę wybaczyć ironię, ale, czy nasza granica cudownie powstrzymuje SARS-CoV-2?” – pytał lekarz.

„Taka sytuacja odbije się na zdrowiu populacyjnym i na tzw. długu zdrowotnym” – wieszczy dalej. „Jesieną tego roku będzie najprawdopodobniej, jak w poprzednich latach pandemii, dużo więcej przypadków zakażeń i zachorowań. Może być istotny wzrost liczby hospitalizacji w związku z COVID-19” – straszy Banach. „Zamknięcie szpitali, wycofanie się z zamówień części szczepionek – gdzie na przykład w USA jest już powszechnie podawana czwarta dawka – budzą moje ogromne wątpliwości. Tak jakbyśmy zupełnie nie odrobili lekcji z ostatnich dwóch lat” – przekonuje.

Pan profesor twierdzi również zdecydowanie, że ciągle powinno się zachęcać do szczepień przeciwko COVID-19. „To jest idealny moment na szczepienia, czyli w takim czasie, jak teraz, kiedy jest mniejsza skala zachorowań” – twierdzi stanowczo.

Banach zapytany, czy obecnie są większe problemy z leczeniem chorób przewlekłych niż w pandemii, odpowiedział, że kłopoty z leczeniem tych chorób były i przed wybuchem pandemii. „Bo nasz system opieki zdrowotnej nie był do tego nigdy przygotowany. „Mamy wciąż olbrzymią liczbę udarów, zawałów, nowotworów, na przykład w porównaniu z krajami zachodniej Europy” – przypomina. „Niestety, pandemia te słabości sytemu ochrony zdrowia uwidoczniła” – mówi lekarz.

Pan profesor zaapelował przy okazji, aby w obliczu pandemii i rosyjskiej inwazji na Ukrainę – co spowodowało, że polskiemu systemowi ochrony zdrowia przybyło wielu pacjentów, którzy uciekli przed wojną – nie powtarzać niesprawdzonych informacji o placówkach służby zdrowia.

„Nie wierzmy, że Ukraińcy +są przyjmowani poza kolejnością+ albo mają jakieś +specjalne względy+, bo to wyjątkowo obrzydliwe plotki. Wszyscy pacjenci u nas są traktowani równo” – podsumował Maciej Banach.

Jedno jest więc pewne: sztab sanitarystów wciąż robi co może, żeby wmówić nam iż wciąż morderczy wirus wybija nas wszystkich, jeśli tylko przestaniemy ich słuchać. Choć przecież gołym okiem widać do czego doprowadziły ich wcześniejsze „przepowiednie” i działania.

Ciekawe tylko czemu aż tak bardzo wciąż zależy im na posłuchu? Może mają w tym jakiś interes?

NCzas/PAP

REKLAMA