W oparach absurdu. „Osoby transpłciowe, niebinarne lub o dwóch duszach”. Poważna uczelnia szuka pracownika

LGBT na ręce.
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pexels
REKLAMA
Tęczowe szaleństwo zatacza coraz szersze kręgi. Tym razem kanadyjska „elita” postanowiła zapewnić wyznawcom wiadomej ideologii odpowiednie parytety w przestrzeni publicznej. Jedna ze znanych uczelni wyższych prowadzi nabór na stanowisko pracownika naukowego. Wymagania są jednak ściśle określone. Nie dotyczą jednak merytorycznych kompetencji, ale „stanu mentalnego”.

Na łamach LifeSiteNews Jonathon van Maren ocenił, że jego ojczyzna pod wodzą Justina Trudeau stała się „międzynarodowym pośmiewiskiem”.

„Odkąd rozpoczęła się kadencja premiera Justina Trudeau, Kanada stała się czymś w rodzaju międzynarodowego pośmiewiska – u podstaw frywolnym krajem, który ma obsesję na punkcie dyktatu ideologii przebudzonych” – napisał publicysta.

REKLAMA

I trudno nie przyznać mu racji. Uniwersytet Waterloo poszukuje bowiem docenta na wydziale nauk o środowisku. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie przedstawione przez uczelnię wymagania. Placówka – naukowa – oświadczyła bowiem, że w jej szeregi mogą wstąpić wyłącznie kobiety i „wykwalifikowane osoby, które identyfikują się jako kobiety, osoby transpłciowe, niebinarne lub o dwóch duszach”. W tym przypadku jednak osoba o „dwóch duszach” – ang. two-spirit – oznacza ni mniej, ni więcej, tylko jedną z literek LGBTNSDAP.

Jak donosi Daily Mail, kandydat, który spełni powyższe oczekiwania, może liczyć na wynagrodzenie rzędu od 90 do 120 tys. dolarów rocznie.

Skąd jednak wzięły się takie wymagania placówki – jak by nie patrzeć – naukowej? Otóż, władze Uniwersytetu Waterloo utrzymują, że ich intencją jest „zaradzenie niedoreprezentowaniu osób z grup zasługujących na sprawiedliwość na naszych kanadyjskich katedrach naukowych”.

Nie wiadomo jednak, w jaki sposób ustalono, że właśnie te grupy „zasługują na sprawiedliwość”.

Źródło: lifesitenews.com

REKLAMA