Łeba bez gazu, turyści odwołują przyjazd na majówkę. Nie ma ogrzewania ani ciepłej wody. Burmistrz zabrał głos

Płomień gazu/fot. Pixabay
Płomień gazu/fot. Pixabay
REKLAMA
Łeba to jedna z miejscowości, która została z dnia na dzień odcięta do dostaw gazu. Żyjący z turystyki mieszkańcy są załamani, gdyż sporo osób odwołało przyjazd. Burmistrz miejscowości zabrał głos.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości nałożył sankcje na 50 podmiotów związanych z Rosją w związku z wojną na Ukrainie. Na liście jest jest m.in. firma Novatek Green Energy.

W wyniku tej decyzji z dnia na dzień bez gazu znalazło się kilka gmin w Polsce. W tym m.in. nadmorska znana miejscowość turystyczna Łeba.

REKLAMA

CZYTAJ WIĘCEJ: Kilka gmin w Polsce bez gazu! Domy, szkoły, przedszkola, przedsiębiorstwa na lodzie. Efekt polskich sankcji na Rosję


„Cała sytuacja jest dla nas niekorzystna. Bardzo negatywnie wpływa na wizerunek miejscowości i utratę dochodów przez osoby prowadzące działalność gospodarczą” – powiedział w piątek w rozmowie z PAP, burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński.

Dodał, że w piątek do Łeby mają przyjechać przedstawiciele PGNiG oraz PSG. „Nie mam informacji, czy pan premier podjął decyzję, że sieci gazownicze to są inwestycje krytyczne, bo tylko na tej podstawie można przejąć sieci w użytkowanie przez inne podmioty” – stwierdził.

Rząd chce, aby dostarczaniem gazu do tych gmin poprzez przejęcie infrastruktury, zajęły się PSG i PGNiG.

Wniosek o wydanie decyzji w sprawie przejęcia przez przez te spółki, na mocy ustawy o zarządzaniu kryzysowym, instalacji gazowych należących do spółki Novatek Green Energy, MSWiA skierowało do Kancelarii Premiera.

Łeba. Budynki bez ogrzewania i ciepłej wody

Ok. 40 km sieci gazowniczej na terenie miasta Łeby oraz wszystkie urządzenia, którymi doprowadzony jest gaz, są własnością firmy Novatek. Bez ogrzewania i w części także bez ciepłej wody pozostaje 80 proc. budynków w Łebie.

Współwłaściciel hotelu w Łebie, powiedział w rozmowie z PAP, że ludzie coraz częściej rezygnują z przyjazdu.

„Ludzie boją się przyjeżdżać. Z jednej strony, ze względu na sytuację geopolityczną i wojnę, która toczy się u naszych sąsiadów, a z drugiej – braku gazu” – stwierdził.

Dodał, że do hotelu, którym zarządza, musiał zakupić 30 butli z gazem i zmienić palniki.

„My sobie poradziliśmy, ale koledzy, z którymi rozmawiam, mówią, że ludzie dzwonią i odwołują rezerwację” – opisuje sytuację w Łebie.

REKLAMA