Macron do Kijowa nie pojedzie. „Odważny” prezydent Francji przestraszył się

Emmanuel Macron. / foto: PAP/Abaca
Emmanuel Macron. / foto: PAP/Abaca
REKLAMA
Zaraz po reelekcji Emmanuela Macrona spodziewano się, że Kijów może być jedną z pierwszych stolic, które odwiedzi w drugiej kadencji. Miałoby to nawet pokazać zamianę polityki UE i Francji wobec Rosji. Okazuje się, że jednak „interes francuski” pozostaje niezmienny i politycy tego kraju dalej obawiają się, by nie podrażnić Putina.

Jeszcze kilka dni przed wyborami, Macron nie tylko nie żałował swoich częstych telefonów na Kreml, ale mówił, że będzie to kontynuował. Okazuje się, że cała retoryka anyputinowska, która pojawiała się w czasie kampanii, była tylko elementem gry wyborczej obliczonej we wrabianie Marine Le Pen w rzekomą prorosyjskość.

Paryż nadal przebiera nogami, by wojna na Ukrainie zakończyła się jak najszybciej i wróciły lata negocjacji i interesów. Francuskie MSZ właśnie oświadczyło, że „nie nadszedł jeszcze moment na wizytę Macrona w Kijowie” i tyle w temacie zamiany francuskiej polityki.

REKLAMA

Nic dziwnego, że Macron naubliżał polskiemu premierowi, który spytał, co dały mu telefony na Kreml? Najwidoczniej, nad Sekwaną zmieniła się opinia społeczna, ale nie politycy.

„Nie przyszedł jeszcze czas na wizytę prezydenta Emmanuela Macrona w Kijowie” – stwierdziła w piątek 29 kwienia rzeczniczka MSZ, informując o przygotowywaniu przez UE szóstej puli sankcji przeciwko Rosji.

„Nie ten moment” – dodała Anne-Claire Legendre, zapytana przez stację BFM TV o ewentualną wizytę prezydenta Francji w Ukrainie.

W grę wchodzi jeszcze „ostrzeżenie”, jakie wysłał Putin w dniu wczorajszym, a które „odważny” prezydent Francji chwycił w lot. „Ostrzał Kijowa podczas wizyty sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa jest znakiem pogardy dla międzynarodowego prawa humanitarnego” – dodała rzecznik MSZ Legendre, ale zapewne ma to tłumaczyć i to, że Macron do Kijowa się nie wybierze…

Źródło: PAP/ BFM

REKLAMA