Przemysłowym odzyskiwaniem moczu do produkcji naturalnego nawozu zajęli się naukowcy. To „odkrycie” pełne nadziei, bo ceny nawozów gwałtownie rosną z powodu wojny na Ukrainie i wzrostu cen potrzebnego do ich produkcji gazu.
Wkrótce okaże się, że każdy pisuar będzie narzędziem sprzyjającym obaleniu władzy Putina. Wojna na Ukrainie ma poważne konsekwencje dla rolnictwa. Ceny nawozów idą w górę, bo są sprowadzane w dużej części m.in. z Rosji i Białorusi. Alternatywą dla nawożenia może być ludzki mocz, który dopiero zaczyna być stosowany jako naturalny nawóz.
Do naszych pisuarów i toalet wpada azot, fosfor i potas. Po wybuchu wojny i kryzysie nawozowym naukowcy i innowacyjne firmy przyspieszyli swoje prace i znaleźli już sposoby na odzyskanie z tego płynu coraz bardziej cennych substancji.
W dodatku to nawóz naturalny, a kolejnym atutem jest to, że zasoby moczu są teoretycznie niewyczerpane i są dostępne. Takie eksperymentalne pisuary montowano już we Francji. Można je znaleźć w Montpellier, Tuluzie, Lyonie czy Paryżu. Eksperymentalne, ale działają, chociaż z różnym skutkiem.
Toopi Organics, firma z Żyrondy dodaje bakterie do zbieranego moczu, aby dziesięciokrotnie zwiększyć jego moc nawozową. Rolnicy później taki koncentrat tylko rozcieńczają, co usprawnia transport. Podobno koszt gotowego produktu jest bezkonkurencyjny – 30 eurocentów za litr nawozu.
France Info twierdzi, że gdyby zebrać tylko mocz od wszystkich mieszkańców regionu paryskiego do nawożenia pszenicy, to można by z niej produkować 25 milionów bagietek dziennie.
Inżynier Fabien Esculier, koordynator programu badawczego OCAPI, który dokonał takiej kalkulacji, mówi, że sprawa jest na dobrej drodze, a podobny kierunek badań i wdrażania projektów przyjmuje coraz większa ilość firm i ośrodków badawczych.
Źródło: France Info