Brakuje coraz więcej nauczycieli. „Doszliśmy do ściany”

Nauczyciel, szkoła - zdj. ilustracyjne.
Nauczyciel, szkoła - zdj. ilustracyjne. (pixabay.com)
REKLAMA
Choć ruch kadrowy w szkołach dopiero się zaczyna, już teraz widać, że kłopoty z kadrą w tym roku będą ogromne. Szkoły szukają obecnie ponad 7 tys. pedagogów – informuje „Rzeczpospolita”.

Według „Rz”, „prowadzone przez kuratoria oświaty banki ofert pracy dla nauczycieli pełne są propozycji zatrudnienia dla pedagogów”.

„Obecnie wakatów jest już ponad 7 tys. To niepokojące, bo precyzyjniej określona liczba wolnych miejsc pracy w szkołach będzie znana dopiero w czerwcu” – czytamy.

REKLAMA

„Do końca maja nauczyciele, którzy chcą rozstać się ze szkołą, muszą o tym poinformować swojego pracodawcę. Także wtedy określają, czy chcą pracować w godzinach ponadwymiarowych” – powiedział „Rzeczpospolitej” Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Nauczyciele coraz częściej rezygnują z pracy

Ekspert dodał, że choć problemy z kadrą są od lat, a nauczyciele coraz częściej rezygnują z pracy, to w tym roku trend ten jest bardziej widoczny. „Doszliśmy do ściany” – podkreślił Pleśniar. Trend ten widoczny jest szczególnie w dużych miastach, gdzie nauczyciele spokojnie znajdą na rynku pracę, znacznie lepiej płatną, w innym zawodzie.

Ponadto, jak dodał Pleśniar, „średnia wieku nauczycieli w Polsce to 47 lat, więc coraz częściej będziemy się mierzyli z odejściem kadry spowodowanej przejściami na emerytury”.

Według „Rz”, „gwoździem do trumny jest obecna podwyżka nauczycielskich wynagrodzeń”.

Gazeta przypomniała, że w piątek prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację Karty nauczyciela zakładającej od maja podwyżki w wysokości 4,4 proc. czyli tyle, ile zapowiedziało w projekcie Ministerstwo Edukacji i Nauki. Zwrócono też uwagę, że Senat zaproponował wzrost pensji nauczycieli o 20 proc., ale poprawka przepadła w Sejmie.

„Nauczyciele podkreślają, że obecna podwyżka jest dla nich upokarzająca, bo oferowana im kwota jest znacznie poniżej poziomu inflacji. I w zasadzie stanowi wyrównanie do poziomu płacy minimalnej dla tych pedagogów, którzy pracują na najniższych stopniach awansu” – czytamy w „Rz”.

REKLAMA