Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie ustaje we wprowadzaniu nowych podatków oraz regulacji rynkowych. Planuje uprzykrzać i podnosić koszty życia właścicielom aut benzynowych oraz z silnikiem Diesla, a także „promować” samochody elektryczne poprzez dopłaty nawet do pojazdów używanych.
Władza chce pośrednio przymusić Polaków do zmiany samochodu na elektryczny poprzez wprowadzanie preferencyjnego prawa.
Jak ujawnia „Dziennik Gazeta Prawna”, na stole pojawiły dopłaty do używanych samochodów elektrycznych. W ramach programu „Mój elektryk” już można starać się o dopłaty, ale tylko na nowe, podobno ekologiczne, auto.
Teraz dopłaty mają być także do używanych elektryków. Jednorazowo można by otrzymać od 9 tys. zł do 13 tys. zł.
By załapać się na dopłaty, trzeba będzie spełnić pewne warunki. Samochód taki nie może być droższy niż 125 tys. zł, nie może mieć większego przebiegu niż 60 tys. km oraz nie może być starszy niż cztery lata.
Nowe podatki dla samochodów spalinowych
Żeby jeszcze bardziej „zachęcać” do elektryków, rząd PiS-u planuje wprowadzić kolejny nowy podatek od samochodu spalinowego.
Stawka podatku miałaby być uzależniona od poziomu emisji CO2. Czyli im samochód produkuje więcej, tym wyższy podatek.
Ponadto planowane jest wprowadzenie akcyzy opartej na parametrach ekologicznych oraz wyłączenie z niej samochodów elektrycznych w miejsce dotychczas obowiązującego zwolnienia.