„Mrożąca krew w żyłach akcja przemytnicza”. Korwin-Mikke przeszmuglowany do Anglii [VIDEO]

Janusz Korwin-Mikke. / foto: screen YouTube
Janusz Korwin-Mikke. / foto: screen YouTube
REKLAMA
1 maja w Bury koło Manchesteru odbył się V Polonijny Piknik Wolnościowy. Pojawili się na nim m.in. Sebastian Pitoń, Konrad Berkowicz i Janusz Korwin-Mikke. Nie obyło się jednak bez „przygód”. Prezes został „przeszmuglowany” do Anglii.

Sprawa ta była jednym z tematów rozmowy Tomasza Sommera z Sebastianem Pitoniem. – Dzisiaj opowiemy o tej mrożącej krew w żyłach akcji przemytniczej – rozpoczął redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u i nczas.com.

– To była przepiękna akcja przemytnicza – wskazał Pitoń. – Sebastian Ross przemycał prezesa – dodał.

REKLAMA

– Pojechałem do Anglii dzień wcześniej, bo mieliśmy mieć to spotkanie w niedzielę. Ja już byłem w piątek wieczorem w Anglii, a prezes (Janusz Korwin-Mikke) miał przyjechać w sobotę rano. I mieliśmy tam jeszcze gdzieś pochodzić – relacjonował Pitoń.

– Przyjechała żona prezesa z dziećmi, a prezes został na lotnisku w Warszawie normalnie cofnięty na zasadzie listy proskrypcyjnej, że prezes jest akurat niemile widziany w Anglii – i tyle. Prezes, Ziemkiewicz i jeszcze Adolf Hitler, Józef Stalin, Putin – taka lista, 10 wrogów ludu brytyjskiego i koniec – ironizował lider Góralskiego Veta.

– My jesteśmy wielkim sojusznikiem Wielkiej Brytanii, w związku z tym, jeśli Wielka Brytania kogoś nie lubi, to już mu „darowywuje” lot niepotrzebny. No bo po co lecieć niepotrzebnie, jak wiadomo, że samolot – to nie jest tak, że on tam skręci jeszcze w lewo czy w prawo, czy będzie głosowanie demokratyczne, gdzie lecimy (…) Samolot nie ma torów, ale leci, jak pociąg, bezalternatywnie – mówił dalej.

Jak dodał Pitoń, „prezes zameldował Sebastianowi Rossowi”, co zaszło. – Gabi, żona Sebastiana Rossa, to jest dziewczyna, która zawiaduje ilomaś tirami, które jeżdżą. Ona jest takim koordynatorem tych tirów i mówi „tutaj uważaj”, „tu sobie kup hamburgera, bo potem już nie będzie”, „tutaj nie ma tego” – i ona koordynuje, jest takim mózgiem, artuditu iluś tam kierowców. W związku z tym koordynacja to jest jej życie – relacjonował.

– I pierwsza myśl: załadujmy Korwina do tira – wtrącił Sommer.

– W ten sposób nie było opcji, żeby Korwin nie dojechał – skwitował architekt z Kościeliska. Jak dodał, „brytyjski oddział” partii KORWiN jest „bardzo prężny”. – Od razu rzucili hasło, dokładnie nie wiem, kto, że w takim razie niech leci do Irlandii. Z Irlandii go przemycimy promem w nocy, nikt tam nie będzie sprawdzał. Jak jeszcze siądzie do samochodu i zjedzie, to kto tam będzie sprawdzał, co jest w samochodzie, czy w ogóle – kto schodzi z tego promu – dodał Pitoń.

Wykonanie planu nie było jednak takie proste. Jak relacjonował gość Tomasza Sommera, prezes Korwin-Mikke „się na tym promie zgubił gdzieś, wszedł nie na ten pokład i wszedł na pokład już tylko dla samochodziarzy”.

– Ale tam zagadał z jakimś Polakiem, zresztą jest osobą znaną, w związku z tym od razu wsiadł w samochód i pojechał. Więc jak Sebastian przyjechał zobaczyć, czy prezes schodzi z promu, to nikt nie zszedł z promu – i już afera, co się stało – dodał.

– Ale się okazało, że luz, że prezes jedzie. I teraz chodziło o to, żeby go w nocy wyłuskać gdzieś na angielskiej autostradzie – mówił.

Pitoń zwrócił też uwagę, że brytyjski system jest nieszczelny i de facto działa tylko w Polsce. – Było trochę strachu o to, że ten system brytyjski jednak działa nie tylko w Polsce. Ale okazuje się, że on działa tylko w Polsce. To od razu wszystkim mówię – jeśli ktoś jest na tej liście, to po prostu musi wjechać do Wielkiej Brytanii nie ze strony polskiej, tylko po prostu ze strony jakiegoś innego państwa i wtedy myślę, że system brytyjski się kompletnie gubi – podkreślił.

– Poza tym ten system nie zadał pytania panu Korwinowi, jak to się stało, że się znalazł w Anglii i teraz wraca do Polski – dodał.

REKLAMA