W szponach tęczowego reżimu. Chcą karać uczniów za „misgendering” i „deadnaming”

Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA
Tęczowa propaganda przybiera opresyjną formę. W jednym z hrabstw w USA młodzież może zostać zawieszona w prawach ucznia albo nawet wydalona ze szkoły ze tzw. deadnamig i misgendering. W skrócie, chodzi o odnoszenie się do zmiennopłciowców niezgodnie z deklarowaną przez nich płcią.

Tęczowe szaleństwo zamienia się w opresyjny reżim. Administracja szkół publicznych hrabstwa Fairfax w stanie Wirginia postanowiła bowiem karać uczniów za „nieprawomyślne” zachowania.

Od teraz zwracanie się do transpłciowych kolegów niezgodnie z deklarowaną przez nich – a nie faktyczną – płcią, czy używanie ich prawdziwych imion będzie uznawane za „mowę nienawiści”.

REKLAMA

Co więcej, w kodeksie praw i obowiązków ucznia znalazły się „wykroczenia” z tęczowej gamy gender – „deadnaming” i „misgendering”.

W myśl owego kodeksu, uczniowie, którzy z „dużą częstotliwością i intensywnością” będą się odnosili w taki sposób do zmiennopłciowych kolegów mogą być uznani za… dopuszczających się „dyskryminującego nękania”. Grozi za to 5-dniowe zawieszenie w prawach ucznia.

„Przestępstwem” będzie „misgendering”, czyli zwracanie się do rówieśników niezgodnie z wybranymi przez nich „zaimkami”.

Zapisanym w kodeksie „przewinieniem” jest też „deadnamig”, czyli używanie imienia zapisanego w dokumentach, ale którego zmiennopłciowcy nie używają, bo zastąpili je „nową tożsamością”.

W rozmowie z lokalnymi mediami rodzice uczniów zwracają uwagę, że jest to pogwałcenie praw sumienia i prawa do posiadania światopoglądu zgodnego z przekonaniami religijnymi.

Źródła: Lifesitenews.com/PCh24.pl

REKLAMA