
Nie ma najlepszej prasy straż miejska w Gdyni. Kolejny funkcjonariusz został przyłapany po alkoholu. Będąc w pracy.
W ubiegły czwartek, 19 maja wieczorem doszło do obywatelskiego zatrzymania pijanego kierowcy.
Kierowca autobusu miejskiego linii „R” z Gdyni zauważył nienaturalnie poruszający się po mieście pojazd. Jak relacjonował, w lusterku obserwował „dość chaotyczną” jazdę osobówki.
W pewnym momencie samochód ten lekko uderzył w autobus. Kierowca zatrzymał autobus w zatoczce i z niego wyszedł.
Wówczas kierujący osobówką próbował odjechać z miejsca zdarzenia. Nie zdążył. Został dogoniony przez kierowcę autobusu. Mężczyzna otworzył drzwi od strony pasażera i… poczuł silną woń alkoholu.
Następnie wyciągnął kluczyki ze stacyjki, zaciągnął hamulec ręczny, włączył światła awaryjne i przez radiotelefon wezwał służby.
Jak się okazało, sprawcą kolizji był pracownik straży miejskiej. Badanie alkomatem wykazało 2 promile alkoholu. Lokalne media relacjonują, że początkowo przyznał się do spowodowania kolizji, ale potem się rozmyślił i policyjnego oświadczenia nie podpisał. Sprawa wyląduje w sądzie.
Strażnik miejski poruszał się prywatnie. Świadkowie twierdzą, że tuż po kolizji miał mówić, żeby go puścili, bo spieszy się do pracy. Został już zwolniony dyscyplinarnie.
Minął równy tydzień, a z gdyńskiej Straży Miejskiej kolejny funkcjonariusz wyleciał z „dyscyplinarką”. Ten akurat został przyłapany pijany będąc na służbie.
Strażnik miejski miał ochraniać gdyński Urząd Miasta. Jeden z pracowników magistratu wyczuł od niego woń alkoholu i wezwał policję. Dmuchnięcie w balonik wykazało prawie promil alkoholu.
50-latek więcej już na służbę nie przyjdzie, bo został zwolniony.