„Women Power” i „dekolonialne gry komputerowe”

Tęczowa Bruksela Fot. Twitter
REKLAMA
W Brukseli ma miejsce piąta edycja festiwalu Afropolitan, który odbywa się w dniach od 26-29 maja. W programie są koncerty, filmy, spotkania. Wszystko pod hasłem „Women Power”. Na tym jednak „postępowość” festiwalu się nie kończy.

Belgia jest akurat byłym krajem kolonialnym, który ma chyba najwięcej za uszami za swoje Kongo. Być może dlatego, teraz w ekspiacji za dawne grzechy idzie najdalej.

Temu służy sponsorowany z publicznych pieniędzy Afropolitan, który niejako odwraca sytuację i prezentuje „obecność” Afrykańczyków w Europie.

REKLAMA

Rzecz jasna w sosie politycznej poprawności i wielokulturowości. Dla przykładu na festiwalu zaprezentowano „dekolonialne” gry wideo, które mają służyć tworzeniu „bardziej integracyjnego społeczeństwa”. „Dekolonizujmy w innowacyjny sposób” – chwalą się organizatorzy.

Afropolitan prezentuje także „dekolonialną” kinematografię, muzykę, itd. Poza tematem „dekolonizacji” świadomości europejskiej, festiwal skupia się także na kwestiach „feministycznych, czy queerowych” i tworzeniu „wielokulturowego społeczeństwa”. Wspomniane gry wideo i prowadzone warsztaty służą także do „walki o sprawiedliwość społeczną”.

Ayoko Mensah, dyrektor artystyczna, odpowiedzialna za program Afropolitan Festival, mówi, że wybrano hasło „Women Power”, aby „oddać hołd wzrostowi znaczenia kobiet we wszystkich społeczeństwach, szczególnie w Afryce i diasporach afrykańskich w Europie”.

Afro-polityczki afro-artystki mają być tworzyć w nowym pokoleniu „ruch emancypacji społecznej, kulturalnej i ekonomicznej”.

Zalatuje to wszystko na kilometry marksizmem, ale wydaje się, że brukselski bełkot tego typu, to próba ubrania starych idei lewicy w nowe szaty skrojone m.in. przez rewoltę Black Lives Matter, radykalny feminizm i ideologię LGBT. W każdym razie, warto wiedzieć, co się w tej „stolicy Europy” wyprawia…

REKLAMA