Trzech zabitych i tuzin rannych po nowej strzelaninie w Filadelfii, ale podważa ona argument o zakazywaniu posiadania broni

Policyjny radiowóz.
Amerykańska policja - zdj. ilustracyjne. (Fot. Erik Mclean/Unsplash)
REKLAMA

Kilka osób jest poszukiwanych za udział w strzelaninie, która rozpętała się na zatłoczonej South Street w sobotę 4 czerwca w centrum Filadelfii tuż przed południem. Zginęły co najmniej trzy osoby, a 12 jest rannych. Do masakry doszło niecałe dwa tygodnie po strzelaninie w szkole w Teksasie, w której zginęło 21 osób.

Ponieważ tego typu dramaty mnożą się za Atlantykiem, ciągle powraca debata na temat posiadania broni palnej. Prezydent Biden naciska na Kongres, by ten wprowadził ograniczenia.

Najnowsza strzelanina pokazuje jednak pośrednio, że Biden nie ma racji.

REKLAMA

W Teksasie rzeczywiście istnieje łatwy dostęp do kupowania i posiadania broni. Najnowsza strzelanina wybuchła jednak w stanie Pensylwania, gdzie rządzą Demokraci i gdzie o broń nie jest tak łatwo.

Przynajmniej dla normalnych ludzi, bo przestępcy, jak było widać na ulicach Filadelfii, sobie jakoś radzą.

Policja znalazła na miejscu strzelaniny dwa pistolety automatyczne. Według informacji amerykańskiego dziennika The Washington Post jeden z policjantów postrzelił jednego z napastników.

Pozornie, kolejna strzelanina to kolejny argument dla przeciwników prawa do swobodnego posiadania broni. W tej sprawie każdy stan sam wprowadza swoje zasady.

W Pensylwanii gubernatorem jest Tom Wolf, biznesmen i polityk Partii Demokratycznej. To on w 2015 r. ogłosił moratorium na wykonywanie kary śmierci w państwie, próbował legalizować konopie indyjskie.

Wreszcie Pensylwania należy do kilkunastu stanów, gdzie wymaga się zdobycia specjalnego pozwolenia na kupno broni i sprawdzenia przeszłości aplikanta. Tymczasem i tak tragedii nie uniknięto… Podobnie jest w Connecticut, gdzie 20 dzieci zostało zastrzelonych w przedszkolu w 2012 r.

W rzeczonym Connecticut, które ma ograniczenia i sprawdza posiadaczy broni, rocznie średnio z broni palnej ginie 4,5 osoby na każde 100 tys. mieszkańców. W Pensylwanii ta statystyka wynosi nawet 11,36…

REKLAMA