Wielka Brytania dostarczy Ukrainie wyrzutnie rakiet o zasięgu 80 kilometrów. Poinformowało o tym oficjalnie Ministerstwo Obrony. Chodzi o systemy wyrzutni rakietowych M270 MLRS, które mają „znacząco zwiększyć możliwości sił ukraińskich”. MLRS to opancerzona, gąsienicowa i wieloprowadnicowa (12 pocisków 227 mm w dwóch modułach) wyrzutnia rakiet produkcji amerykańskiej. Stanowi wyposażenie armii 14 krajów.
Ministerstwo podaje, że decyzja ta została podjęta w „ścisłej współpracy” ze Stanami Zjednoczonymi. USA w zeszłym tygodniu ogłosiły dostawę systemów Himars także o zasięgu 80 km, ale bez amunicji umożliwiającej strzelanie na większe odległości (wyrzutnia ma możliwość rażenia celów w zasięgu 480 km.).
Nawet taka ograniczona pomoc artyleryjska wywołała jednak sprzeciw Moskwy. Putin w rozmowie telewizyjnej w niedzielę 5 czerwca ogłosił, że może odpowiedzieć atakami na cele, które do tej pory atakowane nie były. Jego zdaniem takie dostawy oznaczają „przedłużenie konfliktu”. Z jego strony na to być oskarżenie.
Pozostaje jednak otwarte pytanie, czy nowe amerykańskie wyrzutnie rakiet mogą zmienić zasady gry, w której Rosja ma wyraźną przewagę? Moskwa zmieniła taktykę i zanim zaatakuje stara się najpierw ostrzałem niszczyć zajmowane później obszary.
Ukraińcy od jakiegoś czasu domagali się wyrzutni rakiet, które pozwoliłyby im na głębsze uderzenie na rosyjskie pozycje i z dalszej odległości. Oznaczałoby to wyrównanie szans na froncie. Prezydent USA Joe Biden w obawie o rozszerzenie konfliktu, wykluczył jednak dostarczenie Ukrainie systemów wyrzutni rakiet dalekiego zasięgu, które mogłyby docierać do Rosji.
„Jeśli społeczność międzynarodowa utrzyma swoje poparcie, Ukraina może wygrać” – powiedział brytyjski minister obrony Ben Wallace. „Zmieniła się strategia Rosji, więc nasze wsparcie też musi się zmienić” – dodał. Wsparcie wojskowe Wielkiej Brytanii dla Ukrainy wynosi jak dotąd ponad 750 mln funtów (874 mln euro).
Źródło: Le Figaro/ AFP
