Naczelnik poczty w Pacanowie wyjaśniła ministrowi, jak jest. „Pan dyrektor powiedział mi, że będę dyscyplinarnie zwolniona”

Okienko na poczcie.
Okienko na poczcie - zdj. ilustracyjne. fot. PAP
REKLAMA
Naczelnik poczty w Pacanowie używała wulgaryzmów, jej zachowanie nie licowało z powagą urzędu – oświadczył minister w KPRM Michał Cieślak w odpowiedzi na doniesienia, że po jego skardze naczelnik ma zostać zwolniona. Kobieta zaprzecza, że używała „brzydkich” słów. Tłumaczy, że jedynie wyjaśniała przedstawicielowi władzy, jak ciężko żyje się w Polsce. Od przełożonych usłyszała, że jako urzędnik państwowy nie powinna rozmawiać w miejscu pracy z „panem ministrem”. Na nic się zdały jej tłumaczenia, że emocje wzięły górę nad rozumem, a w podobnej sytuacji jest wielu ludzi.

Redakcja portalu wyborcza.pl w Kielcach napisała we wtorek, że naczelniczkę poczty z Pacanowa czekają surowe konsekwencje za to, że pożaliła się ministrowi Cieślakowi na drożyznę. „W błyskawicznym tempie została wezwana +na dywanik+. Usłyszała, że zostanie zwolniona. Poczta Polska przyznaje tyle, że skarga (ministra na naczelnik – PAP) wpłynęła i jest wyjaśniana” – podał portal.

Cieślak we wtorek opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie w tej sprawie. „Podczas odbioru korespondencji w placówce pocztowej w Pacanowie byłem uczestnikiem zachowania pani naczelnik, które nie licuje z powagą piastowanego urzędu” – napisał.

REKLAMA

Według ministra naczelnik „używała wulgaryzmów oraz słów nieprzystających urzędnikowi państwowemu”. „O okolicznościach w trybie regulaminowym powiadomiłem przełożonego, który oceni zaistniałą sytuację, porozmawia z pracownikami i podejmie decyzję w tej sprawie” – zaznaczył Cieślak.

„Zdaję sobie sprawę, że wszyscy żyjemy w ogromnym napięciu, mierząc się ze skutkami wojny w Ukrainie i efektami dwóch lat pandemii COVID-19. Rozumiem, że każdy może mieć gorszy dzień, dlatego poprosiłem pana prezesa Poczty Polskiej (Tomasza Zdzikota – PAP) o wyrozumiałość dla pani naczelnik” – napisał.

Cieślak zwrócił się też o to, aby dalsze pytania dotyczące czynności wyjaśniających kierować do Poczty Polskiej.

Wyborcza.pl podała, że zajście miało miejsce w piątek, 3 czerwca. Naczelnik, gdy zorientowała się, że w placówce jest Michał Cieślak – wybrany do Sejmu ze świętokrzyskiej listy PiS poseł Partii Republikańskiej, minister ds. samorządu – pożaliła mu się na obecną sytuację. Miała mówić o wydatkach na paliwo i o tym, że po spłacie kredytów zostają jej grosze na życie. Miała też dodać, że Cieślak jako poseł nie zna takich problemów. Według jej relacji minister miał odpowiedzieć, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby kandydowała do Sejmu.

Portal podał, że niedługo po dyskusji minister wyszedł z budynku poczty, a naczelnik została wezwana przez dyrektora z Kielc. „Zgłosiłam się, nie miałam wyjścia. Pan dyrektor powiedział mi, że będę dyscyplinarnie zwolniona, bo wpłynęła na mnie skarga ministerialna, bo rozmawiałam na tematy polityczne z panem Cieślakiem. Zarzucił mi, że używałam wulgaryzmów, co nie było prawdą. Tłumaczyłam, że ja niczym nie zawiniłam, po prostu frustracja w człowieku narasta, kiedy wszystko tak drożeje. Usłyszałam, że jest słowo przeciwko słowu, ale i tak wszyscy uwierzą ministrowi, nie mnie” – powiedziała portalowi naczelnik.

Według wyborcza.pl naczelnik jeszcze w piątek została odsunięta od kierowania pocztą w Pacanowie. Formalnie wypowiedzenia nie dostała, a obecnie przebywa na urlopie. „Usłyszałam, że jako urzędnik państwowy nie powinnam rozmawiać w miejscu pracy z panem ministrem. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że emocje wzięły górę nad rozumem, a w podobnej sytuacji jest wielu ludzi” – mówiła portalowi naczelnik.

REKLAMA