Drogo, drożej, coraz drożej. Inflacja zmienia plany Polaków [SONDAŻ]

Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
REKLAMA
Co piąty z nas zrezygnuje z wakacyjnego wyjazdu w tym roku. Z kolei większość oczekuje dalszego wzrostu cen paliw – wynika z sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM, który publikuje środowy „Dziennik Gazeta Prawna”.

W najnowszym badaniu zapytano Polaków o drożyznę i jej skutki. Pierwsza kwestia dotyczyła planów na wakacje.

Większość (57,6 proc.) nie zamierza ich zmieniać. Ale już 22 proc. zapowiedziało rezygnację z letniego wyjazdu, a kolejnych 7,5 proc. – skrócenie go – pisze dziennik. Wskazuje, że w podziale na elektoraty „widać, że urlopowego wyjazdu częściej nie odwołują zwolennicy obozu rządzącego (71 proc.) niż opozycji (55 proc.)”. Zdaniem gazety wpływ na wyniki może mieć to, że wyborcy PiS są z reguły mniej zamożni niż np. wielkomiejski elektorat części opozycji, w związku z czym ich plany wakacyjne mogły być mniej kosztowne, co z kolei oznacza, że mimo drożyzny są w stanie je sfinansować.

REKLAMA

Drugie pytanie dotyczyło oczekiwanych cen paliw w perspektywie miesiąca. „Widać, że Polacy spodziewają się dalszych podwyżek” – stwierdza gazeta. 23,2 proc. zakłada, że litr podstawowej benzyny będzie za miesiąc kosztować 8 zł (poziom zbliżony do obecnego – aktualnie średnio to 7,55 zł za litr bezołowiowej 95). 22,6 proc. spodziewa się ceny o złotówkę wyższej, a kolejne 22,1 proc. sądzi, że za miesiąc będzie to już 10 zł za litr.

Najwięksi pesymiści (niemal 9 proc.) oceniają, że będzie jeszcze drożej. Zdania na ten temat nie ma 15 proc. respondentów.

Sondaż United Surveys dla Dziennika Gazety Prawnej, dziennik.pl, RMF FM i rmf24.pl został wykonany 3–4 czerwca 2022 r. na ogólnopolskiej próbie 1000 pełnoletnich mieszkańców Polski metodą telefonicznych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).

Czym jest inflacja?

Jak mawiał Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, inflacja jest to ukryty podatek, który można nałożyć bez ustawy. To dzięki niej rośnie minimalnie średnie wynagrodzenie, problem w tym, że rosną też ceny.

Z kolei Ludwig Von Mises wyjaśniał, że „kiedy rząd zwiększa ilość papierowych pieniędzy, rezultatem tego jest to, że siła kupna jednostki pieniądza zmniejsza się i skutkiem tego wzrastają ceny. To nazywa się inflacją”.

„Musimy pamiętać, że na długą metę możemy wszyscy umrzeć i na pewno umrzemy. Ale powinniśmy urządzić nasze ziemskie sprawy na krótką metę, w której mamy żyć, w najlepszy możliwie sposób. I jednym ze środków koniecznym do tego celu jest porzucenie polityki inflacyjnej” – przekonywał Von Mises.

Inflacja jest stanem korzystnym np. dla dłużników, jej przeciwieństwem jest deflacja – stan korzystny dla oszczędzających. Więcej na ten temat w filmiku poniżej:

Źródła: PAP/NCzas/mises.pl

REKLAMA