Eurocwaniaki. Zakaz sprzedaży aut z silnikami spalinowymi nie będzie dotyczył Ferrari, Bugatti i innych luksusowych marek

Na autostradzie. Foto: Pixabay
Na autostradzie. Foto: Pixabay
REKLAMA
Ferrari, Bugatti i kilka innych luksusowych marek samochodowych będzie mogło nadal sprzedawać samochody z silnikami termicznymi po 2035 r. Zakaz ich nie obejmie. W Parlamencie Europejskim uchwalono poprawkę, podobno dzięki lobbingowi włoskich eurodeputowanych, która robi wyjątki od ogólnej zasady dla tych producentów, którzy produkują niewielkie ilości pojazdów. Przerzucimy się masowo na auta „rzemieślnicze”?

Kwestia ta podzieliła Parlament Europejski w środę 8 czerwca. Ogólna zasada zakazu została przyjęta, chociaż niewielką ilością głosów, ale jest też tak zwana „poprawka Ferrari”, która stanowi, że wymogi dotyczące redukcji emisji dla wszystkich producentów obecnych na rynku Unii Europejskiej nie dotyczą tych, którzy produkują rocznie poniżej 1000 nowych pojazdów rejestrowanych w roku kalendarzowym.

Wnioski o zwolnienia można będzie składać również po 1 stycznia 2036 r. dla „producentów, którzy reprezentują od 1 000 do 10 000 nowo zarejestrowanych samochodów osobowych w ciągu roku kalendarzowego”. Tu przewiduje się pewne ulgi.

REKLAMA

Za tą poprawką kryje się podobno lobbing włoskich eurodeputowanych, pragnących chronić swoje flagowe pojazdy. Jeszcze we wrześniu 2021 r. rząd włoski wskazywał, że takie sportowe samochody wymagają bardzo specyficznych technologii i wysokowydajnych akumulatorów, aby dokonać transformacji w „elektryki”.

„Poprawka Ferrari” została wsparta przez Włochów, ale też europosłów niechętnych całej tej ustawie, dla których była to forma chociaż częściowej zemsty. „To symbol niesprawiedliwości społecznej i klimatycznej” – mówiła Marie Toussaint, eurodeputowana z partii Zielonych.

Na razie jednak nic nie jest przesądzone. Kolejny krok w tej całej głupocie musi jeszcze popełnić Rada Ministrów państw Unii Europejskiej.

Źródło: France Info

REKLAMA