Imigranci z Tunezji uwierzyli polskiej lewicy, że „mieszkanie jest prawem, a nie towarem” [VIDEO]

"Dzika lokatorka" jedzie do szkoły po dzieci screen Twitter
REKLAMA
Tak naprawdę bolszewicka teza, że „mieszkanie jest prawem, a nie towarem” nie jest wymysłem naszych lewaków. Idea ta jest popularna na zachodzie Europy od dawna, a przy rządach lewicy i jej działalności legislacyjnej na rzecz „ochrony lokatorów”, często służy po prostu do złodziejstwu.

Zjawisko zajmowania domów i mieszkań stało się np. plagą w Hiszpanii. Właściciele muszą toczyć później długie i kosztowne wojny prawne o odzyskanie własności. Ostatnio wstrząsająca historia dotknęła w regionie paryskim młodą parę, która wydała oszczędności na zakup domu w departamencie Essonne. Reportaż o tym wydarzeniu zrobił „Le Parisien”.

Elodie i Laurent kupili w maju 70-metrowy dom ze sporą działką w Ollainville i widzieli już siebie żyjących w urokach sielskiego krajobrazu. Zaraz po sfinansowaniu transakcji 19 maja u notariusza, udali się z pozyskanymi kluczami, by raz jeszcze rozejrzeć się po swoim nowym domu.

REKLAMA

Na miejscu czekała na nich przykra niespodzianka. Dom zasiedliła pochodząca z Tunezji rodzina z czwórką dzieci. Zamki od furtki i domu wymieniono. Młoda para wezwała żandarmerię, ale ta po skonstatowaniu, że nowi lokatorzy przebywają tu już dłużej niż 48, bezradnie rozłożyła ręce. Usunięcie po tym czasie lokatorów już nie wchodziło w grę.

Właściciele muszą teraz wystąpić na drogę prawną o eksmisję dzikich „najemców”. Nie będzie to łatwe. Wieloletnia rodzina też jest chroniona prawem, procedury trwają długo, adwokaci kosztują. To będą lata – usłyszeli od komornika. Elodie i Laurent nadal więc mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu w Gentilly (Val-de-Marne) i będą płacić kredyt zaciągnięty na dom.

W ich wymarzonym domu mieszka ciągle „zgodnie z prawem” rodzina z dziećmi, a nawet pieskiem. Młoda para dostała lekcję prawdziwego socjalizmu… O swoich perypetiach opowiadają poniżej:

REKLAMA