Pożyczył 500 zł. Musi oddać 280 000 zł. Komornik ściągnął już od niego 53 000 zł

fot. Pixabay
REKLAMA

Prawie 280 tys. zł musi łącznie spłacić mężczyzna, który pożyczył 500 zł od firmy pożyczkowej. Po wyroku sądu w Bytomiu, komornik ściągnął już od niego 53 tys. zł. W obronie dłużnika stanął Prokurator Generalny i skierował w tej sprawie skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego.

Jak poinformowała PAP Prokuratura Krajowa, w sprawie tej chodzi o dług z lipca 2005 r. Trudna sytuacja rodzinna i majątkowa zmusiła mężczyznę do pożyczenia 500 zł od spółki świadczącej usługi finansowe.

Dług miał zostać zwrócony po 30 dniach. W umowie pożyczki wpisano jednak, że w przypadku niespłacenia zobowiązania w terminie lub jego wypowiedzenia od kwoty pożyczki będą naliczane odsetki dzienne w wysokości 9 proc.

REKLAMA

W październiku 2005 r. firma wniosła pozew, w rezultacie którego Sąd Rejonowy w Bytomiu nakazał mężczyźnie zapłatę długu wraz z umownymi odsetkami. Nakaz uprawomocnił się już w listopadzie tego samego roku.

Jak się jednak okazało, mężczyzna dowiedział się o tym nakazie dopiero od komornika, który w kwietniu 2021 r. wyegzekwował od niego ponad 53 tys. zł, czyli ponad 100-krotność pożyczonej sumy. Do oddania dłużnikowi pozostało jeszcze 500 zł należności głównej i niemal 222 tys. zł odsetek.

Po interwencji prokuratury bytomski sąd zawiesił postępowanie egzekucyjne. Z nakazem zapłaty nie zgodził się też Prokurator Generalny, który wniósł w tej sprawie do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną. Domaga się w niej uchylenia zaskarżonego wyroku i ponownego rozpoznania sprawy przez sąd w Bytomiu.

W skardze zarzucono temu sądowi brak uwzględnienia konsumenckiego charakteru zobowiązania. Zaznaczono przy tym, że orzeczenie wydane na podstawie przepisów o postępowaniu nakazowym usankcjonowało warunki zawarte w „lichwiarskiej” umowie.

Prokurator zwrócił też uwagę, że podczas zaciągania pożyczki mężczyzna zarabiał około 3 tys. zł miesięcznie i miał na utrzymaniu żonę oraz syna.

„Posiadał wówczas zobowiązania finansowe, które pochłaniały połowę jego wypłaty. Nie miał on świadomości rozmiaru przyjętych na siebie odsetek, niemniej jednak był w tak trudnej sytuacji, że zdecydowałby się na pożyczkę na jakichkolwiek warunkach” – wskazała prokuratura.

Zwróciła też uwagę na dysproporcję pomiędzy kwotą pożyczki, a sumą do zapłaty obejmującą odsetki w wysokości 3 tys. 285 proc. rocznie. Jak podkreślono w skardze, umowne oprocentowanie było w sposób oczywisty sprzeczne z celem i naturą umowy, a przede wszystkim z zasadami współżycia społecznego.

„Celem tym nie może być bowiem nadmierne wzbogacenie po stronie pożyczkodawcy i faktyczne doprowadzenie pożyczkobiorcy do pozbawienia go jakiejkolwiek możliwości spłaty zadłużenia. Umowne zapisy dotyczące odsetek za zwłokę w spełnieniu świadczenia niewątpliwie stanowią w tym przypadku +lichwę+. Określone w umowie obciążenie pożyczkobiorcy musiało okazać się dla niego rujnujące, natomiast pożyczkodawcy miało przysporzyć korzyści nie dające się uzasadnić żadnymi racjami” – podkreślił prokurator.

W skardze zarzucono też sądowi brak zbadania z urzędu potencjalnie nieuczciwego charakteru zapisów umowy. Zauważono przy tym, że oprocentowanie pożyczki zostało ustalone na poziomie zabronionym przez prawo i w sposób istotny naruszało równowagę kontraktową na niekorzyść pozwanego.

Prokurator zaznaczył, że w takiej sytuacji sąd był zobligowany do zbadania postanowień umowy i skierowania sprawy do rozpoznania w postępowaniu zwyczajnym.

(PAP)

REKLAMA