Zjawisko nowego synkretyzmu religijnego we Francji czy renesans tradycji? Czy islam wpływa na chrześcijan?

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA
Francuskie media zwróciły uwagę na dziwne zjawisko pojawiające się w mediach społecznościowych. Pojawia się tam coraz więcej profili „zawoalowanych” młodych kobiet, których chusty przypominają islamskie hidżaby. Biorąc pod uwagę ekspansję islamu nad Sekwaną nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że te na ogół młode dziewczyny, deklarują się jako… chrześcijanki.

Dotyczy to głównie TikToka, ale też innych mediów społecznościowych, gdzie pojawiają się zdjęcia profilowe kobiet z okrytą głową. Można niemal mówić o swoistej modzie. Dla niektórych może to być inspiracja pewnymi tradycjami obecnymi do niedawna w wielu krajach katolickich (mantyle w Hiszpanii, czy chusty na głowach kobiet idących do wiejskich kościółków także w Polsce). Dla innych to synkretyzm religijny i wpływ islamu.

Prawo Kanoniczne z 1917 roku nakazywało kobietom przykrywanie głowy w kościele idąc za wskazówkami Pisma św. (1 Kor 11, 5-7). Aktualnie obowiązujący Kodeks z 1983 r. nie zawiera żadnych wskazówek na ten temat. Zwyczaj taki zachował się jednak w wielu krajach.

REKLAMA

Współcześnie tłumaczy się, że słowa św. Pawła „należy rozumieć w pewnym kontekście historycznym i środowiskowym”. Jednak najwidoczniej, niektórzy chcą powrotu do tej tradycji, chociaż nie można wykluczyć, że dzieje się to pod wpływem kulturowo-religijnej ofensywy islamu.

Niektórzy mówią więc, że może to być przejaw pewnego synkretyzmu religijnego zachodzącego we Francji, ale znowu nie można jednak wykluczyć, że młode katoliczki podjęły tu po prostu pewne wyzwanie i też nie chcą ukrywać swojej religijności, którą okazują przez zewnętrzne oznaki w postaci swojego ubioru.

O tym fenomenie pisze m.in. dziennik „La Croix”. „Chrześcijański welon” w sieci społecznościowej TikTok to zjawisko, które zauważa się dopiero do kilku miesięcy. Same kobiety pytane o ten wybór, udzielają różnych odpowiedzi. Jest mowa o „zaakcentowaniu swojego hiszpańskiego pochodzenia”, inna twierdzi jednak, że chce naśladować Maryję Dziewicę i zbliżyć się do Boga. Dużo kobiet mówi o manifestowaniu wiary, czy chęci rozpoczęcia nowego życia. Większość takich „profili” to katoliczki, ale są też protestantki i wyznawczynie prawosławia.

„La Croix” pisze o „duchowym tyglu”, w którym młode chrześcijanki szukają czegoś, co ożywi i podkreśli ich wiarę. Widzą w tym jednak inspirację islamem. Cytowana przez dziennik socjolog religii Isabelle Jonveaux, uważa, że w katolicyzmie brakuje już ograniczeń, jasnych nakazów i zakazów, więc internautki „sięgają po praktyki, które czasem wywodzą się z tradycji innych religii”. Dodaje, że „w pewnym sensie te młode dziewczęta poszukują konkretnych form ascezy i głębszego życia religijnego”.

Jej zdaniem dlatego czerpią z islamu, którego stroje, czy post w postaci ramadanu są bardzo widocznymi, zewnętrznymi wyrażeniami wiary i są „mocniejsze”, niż tradycje chrześcijańskie. Trudno w tym nie uznać pewnych racji i nie zastanowić się, czy rozmaite „aggiornamento” i przystosowywanie się do zewnętrznego świata oraz płynięcie z jego prądem, nie robią w Kościele więcej szkody, niż pożytku.

Francuskie media widzą w tym jednak, nie „znak” pewnego sprzeciwu i próby nowych relacji ze współczesną cywilizacją, ale raczej „znak” swoistego „ekumenizmu”, w którym przy niedostatecznej znajomości własnej religii, czerpie się wzorce z islamu.

W zdechrystianizowanej Francji, następuje zdaniem Isabelle Jonveaux, przenikanie się praktyk religijnych. Zjawisko to ma trwać od lat 70. i 80. ub. wieku. Zacieranie tradycji katolickiej kraju, spowodowało, że Francuzi „nie rozróżniają już tego, co pozostało z ich własnej tradycji, a co pochodzi z wpływów zewnętrznych” – dodaje socjolog. Jej zdaniem, zjawisko to jest obecnie w dużym stopniu wzmacniane przez Internet i sieci społecznościowe.

Internetową „modę” warto zauważyć. Okazuje się, że młodzi ludzie sami poszukują pewnych wzorców, tradycji i drogowskazów, chcą być widzialnym „znakiem sprzeciwu”. To także wskazówka i wyzwanie dla duszpasterzy…

REKLAMA