Prezydent Chorwacji: Decyzja przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do UE to bezczelny cynizm

Flagi Ukrainy i Unii Europejskiej. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Flagi Ukrainy i Unii Europejskiej. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Decyzja Rady Europejskiej o przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do UE, nie robiąc tego samego dla Bośni i Hercegowiny, to bezczelny cynizm i polityczna tragedia Chorwacji – ocenił w piątek prezydent tego kraju Zoran Milanović.

„Grlić Radman (minister spraw zagranicznych Chorwacji – PAP) mówi, że BiH jest dysfunkcjonalna, ale Ukraina, która się rozpada, nie? Umieram ze wstydu” – powiedział chorwacki prezydent.

W czwartek, po wcześniejszych rekomendacjach Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, Rada Europejska zdecydowała o przyznaniu Ukrainie i Mołdawii statusu kandydata do Unii Europejskiej.

REKLAMA

BiH, razem z Kosowem, są potencjalnymi kandydatami do członkostwa; 17 czerwca Oliver Varhelyi, unijny komisarz zajmujący się rozszerzeniem Wspólnoty, przypomniał, że Sarajewo musi spełnić 14 wymogów, by otrzymać status kandydata do UE.

„W BiH mieszkają Chorwaci, którym zależy na staniu się częścią UE, inni być może nie są przeciw – Serbowie się zastanawiają, politycy boszniaccy (zamieszkujący Bałkany Słowianie wyznający islam – PAP) nie wiem, ale wszyscy zabiegali o przyznanie państwu statusu kandydata” – wskazał Milanović.

Szefik Dżaferović, reprezentujący w trzyosobowym Prezydium BiH Boszniaków, poinformował przed szczytem UE o prośbie skierowanej pod adresem przewodniczącego Rady Europejskiej Charles’a Michela o poparcie przyznania BiH statusu kandydata do UE.

Milorad Dodik, serbski członek Prezydium, uznał – po odrzuceniu apeli bośniackich polityków i nieprzyznaniu statusu – że „część europejskich liderów postrzega BiH jako kolonię, a nie partnera i dlatego statusu ostatecznie nie przyznano”.

Wśród wymogów UE względem BiH najważniejszą rolę odgrywają oczekiwane reformy sądownictwa oraz ustaw dotyczących zamówień publicznych, konfliktu interesów i procesu wyborczego.

(PAP)

REKLAMA