Szokujące informacje od piekarzy. Jesienią bochenek chleba może kosztować 30 zł!

Chleb, pieczywo. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Chleb, pieczywo. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Mąka jest o jedną trzecią droższa niż przed rokiem, ceny energii są niebotyczne. Nic dziwnego zatem, że i ceny chleba idą w górę. Pieczywo w ciągu roku podrożało o 26,5 proc. i nie widać szans, by ten wzrost zatrzymać – alarmuje portal rp.pl

Chleb drożeje, bo drożeją wszystkie składniki do jego produkcji: nie tylko mąka, paliwa czy energia, ale też galopująca inflacja budzi presję na płace. Część firm panikuje, bo dostała ostrzeżenia o możliwych wyłączeniach prądu.

Pewne są podwyżki cen. Jedni twierdzą, że na koniec roku chleb może kosztować 10 zł, inni – że zapłacimy nawet 30 zł za bochenek.

REKLAMA

Według GUS pieczywo w ciągu ostatnich 12 miesięcy podrożało już o jedną czwartą (26,5 proc.), co jest efektem podwyżek cen mąki o 34 proc., co z kolei wynika ze skoku cen zbóż (o 74 proc. rok do roku). A rekordowo drogie zboża są, oczywiście, wynikiem wojny w Ukrainie, która zablokowała jedną trzecią światowego eksportu pszenicy.

– Moim zdaniem chleb na koniec roku będzie kosztował 10 zł – mówi Stanisław Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa Rzeczypospolitej. – Ceny chleba od początku roku idą do góry, ponieważ drożeje ziarno, a za tym mąka. Drożeje wszystko, co jest potrzebne do chleba, czyli energetyka, paliwo, pensje – wylicza.

Stowarzyszenie Producentów Pieczywa wystąpiło do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o uznanie firm produkujących pieczywo za odbiorców chronionych, co miałoby chronić ich przed przerwami w dostępie energii elektrycznej czy gazu ziemnego. Propozycja zmian legislacyjnych jednak pozostaje bez odpowiedzi.

Stowarzyszenie twierdzi, że dostało już ostrzeżenia od dostawców energii, że wyłączenia prądu są możliwe. – Do drogich i mało dostępnych surowców, wysokiej ceny paliw i energii dojdzie ryzyko przerywania procesu technologicznego produkcji pieczywa, co (…) będzie skutkowało ograniczeniem produkcji i dalszym wzrostem cen pieczywa – twierdzą przedstawiciele SPP, do której to organizacji należą głównie zagraniczni producenci, jak Aryzta (kapitał szwajcarski), La Lorraine (belgijska firma rodzinna) czy Lantmannen Unibake, który należy do szwedzkiej grupy Latmaennen, a także kilku polskich graczy.

– Jeśli sytuacja makroekonomiczna w kraju nie ulegnie poprawie i nasza branża zostanie objęta ograniczeniami w dostawach gazu i prądu, można się spodziewać, że na jesieni cena chleba będzie oscylowała nawet w okolicach 30 zł za bochenek – przestrzega Jacek Górecki, prezes SPP.

Z taką wizją nie zgadza się z kolei Stefan Putka, były właściciel Piekarni Putka i wiceprezes Cechu Piekarzy Warszawskich. – Po co chronić producentów pieczywa, to bardzo konkurencyjny rynek i nie wymaga interwencji żadnego rządu – mówi Putka i zauważa, że nie można przewidywać, jakie będą ceny, skoro nie znamy podstawowych parametrów ekonomicznych na koniec roku.

– Rentowność firm się utrzymuje. Może w pewnych segmentach są zawirowania, gdy ktoś się spóźnił z podwyżkami. Ale nie słyszę o bankructwach w ostatnim okresie, choć zawirowania na rynku są ogromne. Uważam, że to straszenie na wyrost, a Europa sobie poradzi z tymi problemami – mówi Putka.

REKLAMA