Białorusini trzymają przy granicy siedem batalionów, ale nie ma zagrożenia atakiem

Ćwiczenia białoruskich wojsk. Zdjęcie ilustracyjne. Photo via Newscom Dostawca: PAP/Newscom
Ćwiczenia białoruskich wojsk. Zdjęcie ilustracyjne. Photo via Newscom Dostawca: PAP/Newscom
REKLAMA

Ryzyko wkroczenia armii białoruskiej na terytorium Ukrainy utrzymuje się, jednak obecnie bezpośredni atak jest mało prawdopodobny – ocenił przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Wadym Skibicki. Dodał, że siedem batalionów białoruskiego wojska przy granicy zmusza Ukrainę do utrzymywania części sił na tym kierunku.

„Dzisiaj nie ma bezpośredniego zagrożenia ze strony Białorusi, dlatego że nie ma tam (na granicy z Ukrainą) zgrupowania, nie stworzono systemu dowodzenia. Takie działania bezpośrednio wskazywałyby na przygotowanie do działań bojowych” – powiedział Skibicki w wywiadzie dla Telewizji Wojskowej Ukrainy.

REKLAMA

„Obecność przy granicy siedmiu batalionów białoruskich (jak podaje Mińsk, w celu wzmocnienia ochrony granicy – PAP) zmusza dowództwo ukraińskie do angażowania dodatkowych sił i zwiększenia działań rozpoznawczych” – dodał Skibicki. Jego zdaniem takie kroki strony białoruskiej odciągają ukraińskie zasoby od frontu na wschodzie kraju i mają „podtrzymywać napięcie”.

Skibicki powiedział również, że wywiad ukraiński ma informacje o obecności na terytorium Białorusi rosyjskich grup dywersyjno-zwiadowczych, które „w razie konieczności mogą być wprowadzone na Ukrainę”.

Mówiąc o zaangażowaniu Białorusi w wojnę, przedstawiciel HUR wskazał, że kraj ten w pierwszych dniach inwazji na pełną skalę udostępnił Rosji swoje terytorium dla zgrupowania rosyjskich wojsk i ich ataku na kierunku kijowskim. Białoruś udzieliła Rosji wsparcia logistycznego, a także udostępniła terytorium do ataków rakietowych, m.in. przy wykorzystaniu systemów Iskander oraz z powietrza.

Od 25 czerwca ataki te, jak powiedział Skibicki, zostały wznowione. Rosjanie użyli m.in. bombowców dalekiego zasięgu Tu-22M3 i rakiet Ch-22.

(PAP)

REKLAMA