Widmo głodu. Spadek produkcji i cenowa katastrofa

Kategoria:

UWAGA! Tekst zdemonetyzowany!
CENZURA

Szanowny Czytelniku! Czytasz artykuł, w którym musieliśmy wyłączyć reklamy. Został on uznany za nienadający się do monetyzacji, zbyt kontrowersyjny, niepoprawny politycznie itd. Rozważ wsparcie Fundacji Najwyższy Czas, która pomaga utrzymywać nasz portal (KLIKNIJ)

Widmo to słowo oznaczające perspektywę czegoś złego. Czy można go użyć do określenia czegoś, co już istnieje, kiedy głodem lub niedożywieniem w różnej skali jest dotkniętych kilkaset milionów ludzi? Niestety tak. Co najmniej od 2020 roku mamy wyraźne pogorszenie się sytuacji żywnościowej świata, wywołane głównie pandemią koronawirusa, a obecnie wojna na Ukrainie i zbrodnicze postępowanie Rosji pogarsza dramatycznie tę sytuację. Nadciąga głód, mogący stanowić egzystencjalne zagrożenie dla społeczeństw tych krajów, które, jak wydawało się, rozwiązały dawno problem wyżywienia.

Szacuje się, że problemy z godziwym zaopatrzeniem w żywność może mieć wkrótce nawet 2,3 mld ludzi, wliczając w tę liczbę nie tylko głodujących i niedożywionych (w sumie 690 mln ludzi), ale też tych, którzy dotychczas nie byli w tak dramatycznej sytuacji jak te dwie wymienione grupy ludności.

CENISZ SOBIE WOLNOŚĆ SŁOWA? MY TEŻ!

Środowisko skupione wokół pisma "Najwyższy Czas!" i portalu NCzas.com od lat stoi na straży konserwatywno-liberalnych wartości. Jeżeli doceniasz naszą pracę i nie chcesz pozwolić na to, aby w Internecie zapanowała cenzura – KLIKNIJ wesprzyj naszą działalność. Każda złotówka ma znaczenie!

Zwrot w walce z głodem nastąpił w 2014 roku. Od tego czasu liczba osób zagrożonych tą plagą zaczęła rosnąć. Szybki wzrost nastąpił niestety w 2020 roku. Według raportu ONZ, głównym powodem była pandemia koronawirusa, odpowiedzialna za ogólny spadek produkcji gospodarczej w świecie, która spowodowała też finansowy kryzys, a tym samym ograniczyła środki przeznaczane na walkę z głodem.

Drugim powodem jest obecna wojna na Ukrainie, której skutkiem będzie ogromny spadek produkcji zbóż w tym kraju, co znacznie ograniczy przyszły eksport do krajów rozwijających się. Jednocześnie z tymi tendencjami kontrastuje światowe marnotrawstwo, oceniane na 931 mln ton zepsutej lub wyrzuconej żywności.

Spadek produkcji

Według szacunków The United States Department of Agriculture (USDA), zbiory pszenicy w świecie w sezonie 2022/2023 będą wynosiły ok. 773 mln ton. To wyraźnie mniej niż w ubiegłym sezonie. Główny spadek produkcji pszenicy ma nastąpić w Europie. W Unii Europejskiej o 12,3 mln ton, a na Ukrainie o 11,5 mln ton. Komisja Europejska nie podziela tych pesymistycznych prognoz. Według niej, produkcja pszenicy w krajach unijnych ma nie spaść, ale wzrosnąć o 0,3 mln ton!

Przewidywań takiej instytucji jak Komisja Europejska nie należy traktować poważnie. Spadek nastąpi więc na kontynencie niemal sąsiadującym z regionami zagrożonymi niedoborami żywności (północna Afryka, Bliski Wschód). Jeszcze większy spadek jest prognozowany odnośnie zbiorów kukurydzy. Według USDA, zbiory kukurydzy w tym sezonie mają wynieść ok. 1186 mln ton i mają być mniejsze o ponad 30 ton w stosunku do wcześniejszego sezonu. Największy spadek ma nastąpić na Ukrainie – o 17 mln ton. Duża stratę mają zanotować też Amerykanie.

Cenowa katastrofa

Być może dla państw zagrożonych głodem jeszcze większą tragedią niż ograniczenie dostaw będzie cena podstawowych zbóż. Cena pszenicy w ujęciu rocznym, czyli rok do roku, wzrosła aż o ponad 56 proc. – do poziomu prawie 400 dolarów za tonę. Wysoki jest także wzrost cen kukurydzy, choć nie tak spektakularny jak w przypadku pszenicy. Wzrost cen tego zboża wyniósł w Europie ponad 27 proc. i jest zbliżony do ceny 400 euro za tonę.

Do tego należy dodać wzrost ceny ryżu o ponad 30 proc. Kukurydza, pszenica i ryż to trzy podstawowe zboża o największej ilościowo produkcji mierzonej w tonach. Dramatyczny wzrost ich cen stanowi potężne uderzenie w gospodarki krajów rozwijających się, szczególnie Afryki i Bliskiego Wschodu.

Casus Egiptu

Jednym z najbardziej zagrożonych głodem państw jest niewątpliwie Egipt. Liczące już ponad 100 mln ludności państwo jest uzależnione od importu żywności. Egipt, z powodów geograficznych, ma bardzo ograniczone możliwości własnej produkcji rolniczej. Jest ona ograniczona głównie do doliny Nilu i jego delty. Egipt zużywa 21 mln ton pszenicy, z czego 13 mln ton jest importowane. Największymi eksporterami pszenicy do Egiptu są Rosja i Ukraina. Import z tych krajów pokrywa 80 proc. importu pszenicy. Z tego powodu obecna sytuacja w świecie, a przede wszystkim wojna na Ukrainie, budzi największe zaniepokojenie egipskich władz, które uznały, że kryzys z dostawami pszenicy może zagrozić stabilności społecznej Egiptu.

Znajdując się w trudnej sytuacji, egipski rząd zwrócił się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz do tradycyjnych politycznych przyjaciół z Półwyspu Arabskiego. Najważniejszym żywnościowym problemem z punktu widzenia społecznego spokoju jest system dotowania chleba, którego cena jest „święta dla ludności”. Egipski rząd od dawna dotuje ten artykuł pierwszej potrzeby. Próba częściowego odejścia od tego dotowania w 1977 roku, za czasów prezydentury Anwara el-Sadata, zakończyła się masowymi demonstracjami. Od 1988 roku nie zmienia się cena, ale zmienia się waga bochenków egipskiego chleba dotowanych przez rząd. Są one coraz mniejsze. Jednocześnie ustalono stałą cenę chleba na wolnym rynku. W ten sposób rząd stając się jedynym regulatorem ceny chleba na rynku, reaguje na inflację, załamanie się kursu funta egipskiego w stosunku do dolara i euro oraz wzrost cen pszenicy.

Dla egipskiego rządu dotowanie pieczywa to kluczowa sprawa. Większość Egipcjan korzysta z kart żywnościowych, a 1/3 społeczeństwa egzystuje poniżej oficjalnej granicy ubóstwa, wynoszącej miesięcznie 857 funtów egipskich (205 zł). Dla nich dotowanie ceny chleba przez rząd to sprawa życia i śmierci. Dotacje do cen żywności wynoszą, według różnych źródeł, 2,9-5,5 mld euro. Wzrost cen kukurydzy, której w Egipcie używa się m.in. jako paszy dla bydła, powoduje wzrost cen mięsa. Należy jeszcze uwzględnić wzrost cen transportu morskiego wynikający ze wzrostu cen ropy naftowej oraz skokowy wzrost cen nawozów sztucznych, które dodatkowo uderzają w egipski rynek żywności. W obawie przed głodem rząd intensywnie wprowadza w życie plan zwiększenia areału upraw zboża. Prezydent Egiptu, Abdel Fattah al-Sisi, poinformował, że w 2023 roku Egipt zwiększy powierzchnię uprawy pszenicy o 1 mln akrów, a w 2024 – o 2 mln.

W sumie w ciągu dwóch lat o 3 mln akrów, podczas gdy obecnie wynosi ona 3,6 mln akrów. Mimo że życzę Egiptowi dokonania podwojenia areału, uważam, jest to program mało realny, zwłaszcza że do tego potrzebne jest ogromne zwiększenie poboru wody z Nilu – w sytuacji, gdy Egiptowi grozi wręcz jej zmniejszenie z powodu budowy wielkiej tamy na Nilu Błękitnym w Etiopii (pisałem o tym w jednym z poprzednich numerów „Najwyższego CZASU!”). Ta skomplikowana i wielce niepokojąca sytuacja żywnościowa Egiptu ma negatywne konsekwencje dla Polski, ponieważ ten kluczowy kraj na Bliskim Wschodzie, koncentrując się na imporcie artykułów żywnościowych pierwszej potrzeby, wstrzymał import polskich jabłek, które nie zostały zaliczone do tej kategorii. W tej sprawie, gdy kontenery z polskimi jabłkami w międzyczasie dopłynęły do portu w Aleksandrii, interweniował prezydent Andrzej Duda podczas swojej wizyty w Egipcie w ostatnich dniach maja.

Głód jako broń przeciw ludziom

Klęska głodu ma swoje korzenie nie tylko w procesach gospodarczych. W XX wieku głód stał się instrumentem walki politycznej i narodowościowej. Pierwszego znanego ludobójstwa z użyciem głodu dokonali Niemcy. W 1904 roku wybuchło powstanie plemienia Herero w niemieckiej kolonii – Afryce Południowo-Zachodniej (obecnie Namibia). Niemcy pokonali Murzynów i celowo przepędzili całe plemię na pustynię, zagradzając mu dostęp do wody pitnej. Trzymali ten kordon przez dwa miesiące, aż niemal całe plemię Herero zginęło z braku wody i żywności. Niemcy doświadczenie w ludobójstwie dokonanym na afrykańskim plemieniu wykorzystali podczas II wojny światowej, niestety na naszym terytorium. W ramach niemieckiej polityki Lebensraumu użyto narzędzia głodu do ludobójstwa Żydów i Słowian. Niemcy wyznaczyli w okupowanej Polsce głodowe racje żywnościowe za pomocą systemu kartkowego.

Liga Narodów uznała w 1936 roku, że dorosły człowiek dla prawidłowego funkcjonowania powinien spożywać dziennie 2400 kalorii, a jeśli wykonuje pracę fizyczną, to dodatkowo 300 kalorii za każdą godzinę pracy. Żydzi zamknięci w gettach otrzymywali żywność o równowartości 400 kalorii, a Polacy makymalnie 800 kalorii. Jeśli nie doszło do biologicznej zagłady naszego narodu, to tylko dlatego, że trzy czwarte ludności Polski mieszkało na wsi, gdzie był dostęp do warzyw i owoców, w miasteczkach ludzie mieli często działki, a w większych miastach ludzi ratował szmugiel żywności ze wsi i czarny rynek. O wiele gorsza była sytuacja Żydów. Zamknięci w gettach i niemal zupełnie niemający kontaktów ze światem zewnętrznym setkami tysięcy ginęli z głodu.

Należy przypomnieć inną zbrodnię niemieckiego ludobójstwa: zagłodzenie na śmierć ok. 3 mln sowieckich jeńców wojennych i niemiecki plan głodowy skonfiskowania nadwyżek żywności w Związku Sowieckim, tak żeby mogło tam umrzeć z głodu 30 mln ludzi.

Strategia głodu Stalina

Na Ukrainie chłopi odmawiali wstępowania do kołchozów. W odpowiedzi Stalin postanowił w bezwzględny sposób złamać ich opór. Chłopom konfiskowano żywność oraz ziarno na siew. Zakazano opuszczać wieś pod karą śmierci, a pola były otaczane przez wojska OGPU i Armię Czerwoną. Za zerwanie pięciu kłosów zboża groziła kara śmierci lub 10 lat łagru. Skutkiem tej tragedii był kanibalizm i śmierć głodowa 4-7 milionów ukraińskich chłopów, głównie we wschodniej Ukrainie, a w sumie 8-10 milionów ludzi z całym Związku Sowieckim w latach 1931-1933.

Do opustoszałych wsi wschodniej Ukrainy i do sąsiedniego ukraińskojęzycznego Kubania przybywali koloniści z centralnych rejonów Rosji, zmieniając skład narodowościowy tych regionów. Ten proces deukrainizacji wschodniej Ukrainy został wzmocniony podczas przedwojennej i powojennej rozbudowy Donbasu. Z powodu bardzo ograniczonej wiejskiej populacji Ukraińców we wschodniej Ukrainie i na Kubaniu do tego przemysłowego centrum ściągano ludzi z terenów Rosji, którego skutkiem jest obecnie istnienie samozwańczych, antyukraińskich „republik” w Donbasie.

Strategia głodu Putina

Rosyjskie wojska na Ukrainie kradną ukraińskie zboża z magazynów, wywożą je i starają się jak paser sprzedać je za granicą. Kradną sprzęt rolniczy. To, czego nie mogą wywieźć, niszczą. Niszczą zasiewy, maszyny rolnicze, elewatory, zabijają rolników, prowadzą wojnę na zupełne wyniszczenie w celu, wzorem Stalina, wywołania kryzysu żywnościowego na Ukrainie oraz blokują eksport ukraińskiego zboża przez Morze Czarne.

Zamiarem jest wywołanie kryzysu żywnościowego w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu. Kremlowscy stratedzy zakładają, że doprowadzi to do masowej emigracji z tych regionów do Europy i spowoduje tam chaos. Obecnie w ukraińskich magazynach jest 25 mln ton zboża przeznaczonego na eksport, z czego 4,5 mln ton zalega w magazynach portowych. Skutkiem tego jest brak wolnych magazynów na składowanie tegorocznych zbiorów, które rozpoczynają się właśnie w czerwcu.

Dlaczego głód

Globalne liczby nie wskazują na zwiększenie plagi głodu. Statystyki produkcji pszenicy, ryżu i kukurydzy pokazują, że produkcja tych zbóż była w 2020 roku większa niż w 2018, a w 2021 roku większa niż w 2020.

Nieduża minusowa korekta w obecnym roku nie powinna być przyczyną generalnej zmiany sytuacji. Problem tkwi w czymś innym. Przede wszystkim decyzje podjęte pod pretekstem koronawirusa przyniosły zerwanie łańcucha dostaw wielu produktów. Zaczęło brakować lub została ograniczona podaż wielu artykułów na rynku. Odbiorcy, jak zwykle w takiej sytuacji, zaczęli robić zapasy.

Przykładem są Chiny, które wykupiły ponad połowę światowych zapasów kukurydzy, pszenicy i ryżu, pogłębiając sytuację nierównowagi rynkowej. Blokada ukraińskiego eksportu zbóż to kolejny przykład zerwania łańcucha dostaw. Indie, drugi co do wielkości producent pszenicy, zakazały jej eksportu, pragnąc w interesie swoich obywateli zbić jej cenę, żeby uniknąć niepokojów społecznych. Rosja z kolei przedłużyła w marcu br. zakaz sprzedaży zboża do państw Azji Środkowej.

Wszystkie te i inne podobne działania spowodowały rozbicie światowego rynku handlu zbożem, jego fragmentaryzację i doprowadziły do sytuacji, w której mimo braku załamania się produkcji podstawowych zbóż, mamy gwałtowny wzrost cen i ograniczoną podaż na rynku. Ten niebezpieczny kryzys uderza w najbiedniejszych i uzależnionych od importu zbóż. Głodują Jemen i Burkina Faso, głoduje już Czad. Wkrótce dołączą do nich inne kraje.

Coraz cięższa sytuacja żywnościowa jest nawet w takich krajach jak Iran, gdzie wprowadzono kartki na żywność. Wzrost cen żywności, paliw i transportu zmniejsza jednocześnie skalę pomocy humanitarnej. Istnieje też inne zagrożenie – że kraje NATO, nie chcąc dopuścić do żywnościowej katastrofy na Ukrainie, wprowadzą swoją flotę na Morze Czarne i siłą odblokują eksport ukraińskich zbóż, podnosząc konflikt z Rosją na wyższy poziom wojenny…

Wojciech Tomaszewski