Jest coraz gorzej. Przekręcanie liczników w autach ratunkiem dla kieszeni?

Do Holandii ma powróć normalność. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
Bunt. / Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
REKLAMA
Holenderski rząd planuje, by od 2030 r. kierowcy pojazdów płacili dodatkowo za przejechane kilometry. Nowe obciążenia mają zmusić tubylców do rezygnacji z samochodów na rzecz transportu publicznego. W Polsce wywołało by to zapewne popyt na speców potrafiących podkręcić do tyłu liczniki.

Obecny podatek za posiadanie samochodu zamieniłby się w podatek za korzystanie z pojazdu. “Jeżdżący więcej, po prostu będą płacić więcej” – wyjaśnił dziennikarzom minister infrastruktury Mark Harbers i dodał, że liczy na to, iż rządowa propozycja doprowadzi do mniejszej emisji zanieczyszczeń oraz zmniejszy liczbę korków.

W takim systemie kierowca będzie płacił za przejechany kilometr, podobnie jak to się obecnie dzieje w niektórych wypożyczalniach samochodów, gdzie oprócz kosztu wynajęcia pojazdu, trzeba zapłacić za przejechane kilometry.

REKLAMA

„W życiu codziennym też płacisz za to, czego używasz” – przekonywał minister i wyjaśniał, że kierowcy, którzy jeżdżą mało, mniej obciążają sieć dróg i dlatego powinni płacić mniej niż kierowcy, którzy przejeżdżają więcej kilometrów.

Pewnie zapomniał, że „długodystansowcy” samochodowi jednak płacą więcej, choćby w podatkach, którymi obciążone są paliwa. Logiczne byłoby też obciążanie podatkami jako również użytkowników dróg, rowerzystów, a może nawet pieszych.

Harbers nie potrafił jednak wyjaśnić dziennikarzom, w jaki sposób będzie rejestrowana liczba przejechanych kilometrów. Wyjaśnił tylko, że rząd stawia na najprostszy system i nie będzie miało znaczenia, o której godzinie kierowca będzie korzystał z pojazdu, czy w godzinach szczytu, czy też późnym wieczorem.

Można się spodziewać, że urządzeniem obliczającym opłaty będzie licznik auta. Pomysłowi pewnie jakieś sposoby na zmniejszenie tego podatku znajdą.

Pomysł jest zresztą motywowany nie tyle „ochroną klimatu” co właśnie fiskalizmem. Harbers mówił wprost, że „wraz z pojawieniem się na drogach większej liczby samochodów elektrycznych, zmniejszą się wpływy z akcyzy paliwowej, co spowoduje zmniejszenie wpływów do budżetu państwa”. Z czasem zapewne nałożą akcyzę i na prąd…

REKLAMA