Nowe demonstracje antyrządowe w Tbilisi po nieprzyznaniu Gruzji statusu kandydata do UE

Marsz dla Europy w stolicy Gruzji. Foto: PAP/EPA
Marsz dla Europy w stolicy Gruzji. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Demonstranci domagają się dymisji rządu oskarżanego o nieuzyskanie statusu kandydata do Unii Europejskiej. Protestujący zablokowali w niedzielę 3 lipca centrum stolicy, wymachiwali flagami UE i flagami Gruzji. Skandowano: „Jesteśmy Europą”.

Do demonstracji wezwały wszystkie partie opozycji i kilka organizacji pozarządowych. Miała ona na celu zwiększenia presji na rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, oskarżaną o dryf „autorytarny” i pogorszenie stosunków z Brukselą.

REKLAMA

Krytykowano zakulisowe działania oligarchy Bidziny Iwaniszwiliego, założyciela „Gruzińskiego Marzenia”. Apelowano też o utworzenie rządu „jedności narodowej”, który przeprowadzi reformy wymagane przez UE i doprowadzi Gruzję do uzyskania statusu kandydata do członkostwa w UE.

23 czerwca UE orzekła, że jest gotowa przyznać taki status Gruzji, ale po przeprowadzeniu poważnych reform. Po tej decyzji pojawiły się pierwsze antyrządowe demonstracje, które jednak w niedzielę 3 lipca zgromadziły całkiem poważny tłum.

Gruzja złożyła wniosek o przystąpienie do UE razem z Ukrainą i Mołdawią. W przypadku Tbilisi mówiono jednak tylko o uznaniu „perspektywy europejskiej” Gruzji. Gruzińska prezydent Salome Zurabiszwili napisała na Twitterze – „Jesteśmy gotowi do pracy z determinacją w ciągu najbliższych kilku miesięcy, aby osiągnąć status kandydata”, ale najwyraźniej opozycji nie przekonała.

Także premier Irakli Garibachvili z „Gruzińskiego Marzenia”, zapewniał, że jego rząd jest „zmobilizowany” do przeprowadzenia reform i uzyskania statusu kandydata „jak najszybciej”. Nad Gruzją ciążą jednak także wpływy rosyjskie, a Moskwa pokazała już w 2008 roku, że jest gotowa ten kraj najechać.

REKLAMA